Akordeon i księgowość

lucjan2Lucjan Sowiński, ekonomista z wykształcenia,  na co dzień pracuje w jednej z koszalińskich firm. W wolnych chwilach pochłania go gra na akordeonie. Opowiada nam o swojej pasji.

– Czemu akurat akordeon?
– Jako młody uczeń drugiej klasy szkoły podstawowej w Łagiszy (w Zagłębiu, dzisiaj województwo śląskie) skąd pochodzę, dostałem propozycję nauki gry na mandolinie w zespole mandolinistów prowadzonym przy klubie kultury Kopalni Zawadzki w Dąbrowie Górniczej . Był to bardzo popularny sposób muzykowania w tamtym czasie. Opanowałem szybko technikę gry na mandolinie, ale pojawiła się też propozycja nauki gry na akordeonie. Ten instrument bardzo podobał się mojej mamie i mnie też zaimponował. Problemem było tylko nabycie instrumentu. Na szczęście mój tata zawsze znalazł oszczędności na takie pomysły.

Przez sześć lat pobierałem prywatne lekcje u znanych braci akordeonistów , którzy m.in. grali i współpracowali z najlepszymi akordeonistami w Polsce takimi jak Tadeusz Wesołowski. Przed wyborem szkoły średniej narodził się pomysł kształcenia się w szkole muzycznej i pozostania zawodowym muzykiem.  Może i grać potrafiłem ale nie na takim poziomie, aby kształcić się w szkole muzycznej. Usłyszałem , że jestem już „za stary”. Alternatywą była nauka w ognisku muzycznym, lub rozpoczęcie nauki w liceum ogólnym o profilu muzycznym przy Operze Bytomskiej w klasie puzonu. Zdecydowałem, że interesuje mnie tylko akordeon i rozpocząłem edukację w Ognisku Muzycznym w Będzinie i tam w przyśpieszonym trybie ukończyłem z wyróżnieniem naukę. Równolegle musiałem kontynuować edukację „cywilną” i uczęszczałem do III Liceum Ogólnokształcącego w Będzinie , do którego między innym chodził wcześniej Janusz Gajos- nasz aktor idol. Po trzeciej klasie liceum zakończyłem edukację muzyczną w ognisku i zamierzałem kontynuować naukę w Szkole Muzycznej II stopnia w Katowicach.

– Czyli kształcił się Pan dalej na muzyka?
– Znowu usłyszałem: „jesteś dobry ale za stary i nie ma dla ciebie miejsca w klasie akordeonu. Możesz kontynuować naukę ale na innym instrumencie”. Byłem uparty ale musiałem zacząć myśleć o przyszłym zawodzie. Alternatywą było pójście do Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Mój nauczyciel muzyki  z uśmiechem powiedział: muzykiem zawodowym to ty już jesteś i możesz zarabiać . Artystą to może byś i został ale trzeba mieć dużo szczęścia i jeszcze więcej pracy aby wygrać wyścig z czasem i konkurencją, więc albo być najlepszym albo zająć się czymś innym.

– Ale jednak został Pan ekonomistą.

– Wybrałem naukę w Akademii Ekonomicznej w Katowicach , którą ukończyłem po czterech latach. Równolegle zacząłem muzykowanie z kolegami w zespołach rockowych na organach i „chałturniczych” jak to nazywaliśmy, czyli granie w knajpie do kotleta i na weselach. Przygodę z muzyką przerwała roczna służba wojskowa. Po powrocie z wojska pojawił się dylemat: no dobrze. Jesteś magistrem a z czego będziesz żył?

– Więc z czego?
– I tak rozpocząłem samodzielne muzykowanie z kolegami w dobrze prosperującej kapeli , grając na akordeonie i organach przez 10 lat, czyli do czasu małżeństwa i zmiany regionu ze Śląska nad morze. Przygoda z muzyką się skończyła.

lucjan1

– Trudno jest się nauczyć techniki gry?
– Nie mam porównania z innymi instrumentami , bo potrafię grać tylko na instrumentach klawiszowych i gitarze . Dla mnie trudniejsza jest gra na instrumentach smyczkowych. Ten instrument jest o tyle trudnym w opanowaniu techniki gry, że gra się odrębnie prawą ręką i odrębnie lewą. Do tego dochodzi technika miechowania. Tego może nie widać w trakcie występu, ale aby dobrze opanować instrument , dużo pracy trzeba w to włożyć . Za to zagrać można prawie wszystko- jednoosobowo prawie jak orkiestra : od muzyki popularnej, ludowej , jazzowej do polifonicznej i tzw. klasycznej. Kwestia tylko możliwości instrumentu i grającego.
– Ale przygoda z muzyką do końca się nie skończyła, gra Pan w zespole.
– Do muzyki zawsze można wrócić. Te słowa sprawdziły się, gdy przypadkowo poznałem Artura Zajkowskiego , któremu pomogłem w organizacji wyjazdu akordeonowego zespołu młodzieżowego działającego przy Centrum Kultury 105 w Koszalinie jako przedstawiciel sponsora. Po powrocie z koncertów spotkałem go w Centrum Kultury. Podziękował mi za pomoc i zadał ciekawe pytanie: dlaczego spółka , którą reprezentuję pomogła młodzieży w wyjeździe, mimoże są przecież inne problemy w mieście i ważniejsze potrzeby?

– I co Pan odpowiedział?
– Odpowiedziałem, że z sympatii do akordeonu. Opowiedziałem mu krótko historię , którą opisałem powyżej. Zaproponował spotkanie i przedstawił plan zorganizowania zespołu złożonego z seniorów, z którymi chciał również grać. Dla mnie to była miła propozycja współpracy. Początki jak zwykle były trudne. Skład się zmieniał . Dopiero gdy dołączył do nas znany koszaliński lekar zLeszek Kosiński i  Józef Zieliński, uznaliśmy za skład jest na tyle stabilny, że postanowiliśmy wystąpić publicznie. Ustaliliśmy, że głównym naszym celem jest zabawa i wspólne muzykowanie. Poświęcając czas na próby i występy, powinniśmy podziękować rodzinom i przyjaciołom za wsparcie i akceptację formy realizacji naszego hobby, wymyśliliśmy koncert dla przyjaciół . Robimy go zawsze pod koniec karnawału. Do współpracy zapraszamy solistów i osoby śpiewające. Każdy koncert staramy się uatrakcyjnić fraszkami i anegdotami.

– Gdzie gracie?
– Próby odbywają się  w Centrum Kultury 105 w ramach jednej z sekcji muzycznych pod kierownictwem muzyka i aranżera Pana Artura Zajkowskiego. Gramy repertuar bardzo zróżnicowany, tak aby każdy grający mógł być usatysfakcjonowany swoim ulubionym gatunkiem muzyki , ale dostosowanym do możliwości technicznych grającego.
W repertuarze jest muzyka polifoniczna Bacha , tanga Piazzoli i inn, walce od francuskich do klasycznych w stylu Straussa, typowe akordeonowe marsze i polki jak i lekko swingujące utwory m.in. Charlie Chaplina.
– Kto tworzy waszą grupę?
– Aktualny skład grupy to Artur Zajkowski , instruktor CK 105 aranżer i kierownik naszego zespołu, Robert Jary to pracownik dealera samochodowego, Józef Zieliński to emeryt z Białogardu, Dariusz Osuch jest właścicielem prywatnej firmy geodezyjno-  kartograficznej , Pani Ania , która przybyła z Białorusi i ja.

– No właśnie. Księgowość z jednej strony, a z drugiej- akordeon. To dośc ciekawe połączenie.
– Zawód księgowego, czy ogólnie ekonomisty i finansisty, wymaga na pewno solidności i profesjonalizmu. To że akurat pracuję w księgowości firm przetwórstwa rybnego to zbieg okoliczności . Dla mnie nie ma znaczenia to w jakie branży wykonuję swój zawód .  Zawód ekonomisty, czy też księgowego jest dosyć uniwersalnym. Zasady funkcjonowania są dosyć podobne w każdej branży , kwestia tylko dostosowania się do specyfiki i umiejętności współpracy.Podobnie jest w muzyce. Zasady są takie same dla wszystkich. Kwestia tylko aranżacji i umiejętności gry w zespole. Natomiast nie wszyscy potrafią grać w zespole. Wymaga to specyficznego podporządkowania się regułom podobnie jak w sportach zespołowych,  czy dużym przedsiębiorstwie. Soliści , nawet wybitni, muszą potrafić znaleźć się na swoim wyznaczonym miejscu. Wszystko jest proste , łatwe i przyjemne . Ale muzykowanie i księgowanie wymaga profesjonalizmu, pracowitości i solidności , aby być po prostu dobrym. Zapraszamy na nasze koncerty w ramach Festiwalu akordeonowego we wrześniu , koncertu dla przyjaciół i inne występy.

 

Rozmawiał: Tomasz Wojciechowski

Registration disabled