W świecie biznesu są firmy małe i duże, mniej lub bardziej znane. Za każdą z nich stoją ludzie i ich historie. Tak było z sianowską firmą „Arka”. W tym roku obchodzi ona 20-lecie swojego istnienia. Czy to dużo, czy mało? Opłacało się zakładać własny biznes? O tym rozmawiamy z Andrzejem Pawłowskim, jednym ze współwłaścicieli firmy.
– Jak powstała Arka? Zebrało się was paru i…?
-Prawdopodobnie jak większość firm w tamtym czasie – trochę z przypadku, trochę z zauważonych możliwości no i z nadziei na „lepsze, swoje”, zbudowane przez siebie.
– To „lepsze, swoje” to na pewno trudy, brak czasu, pierwsze zyski. Jak reagowały na to rodziny?
-Trudno jest mówić o łatwych lub trudnych początkach. Oprócz firm będących beneficjentami poprzedniego systemu, nikomu nie było łatwo. Na szczęście nikt o tym nie wiedział (śmiech) i każdy robił swoje. Optymizm i pomysł są często ważniejsze od pieniędzy. Mało tego – brak pieniędzy zmusza do myślenia i poszukiwań. Trzeba chcieć. O dofinasowaniach nikt wówczas nie słyszał. Rodziny, cóż – nie były zachwycone pracą która była integralną częścią również prywatnego życia ale wszystko działo się w innych niż dzisiaj czasach.
– Który etap, rok był najbardziej dla was przełomowy? Dziś patrząc na elegancką siedzibę, waszą flotę aut, nowoczesny magazyn, widzi się ogrom pracy. Aczkolwiek niejeden laik zapewne pomyśli że od razu się wszystko wam udało i „spaliście na pieniądzach”.
– Możemy mówić o dwóch przełomowych momentach. Pierwszym- gdy byliśmy w stanie zatrudnić pierwszych pracowników w terenie i przestaliśmy mieszkać w hotelach. Drugim, gdy poznawszy branżę zaczęliśmy projektować własne rozwiązania i tworzyć własne marki. To był naprawdę piękny moment. Dziś jesteśmy dumni z Arki i naszych produktów.
– Arka w roku 2019 to firma jaka? Z wizją, z ambitnymi planami rozwoju?
-Dzisiejsza Arka to 100-osobowy zespół. Projektujemy i sprzedajemy zawory kulowe, kątowe, pompy kształtki, system do ogrzewania podłogowego i mnóstwo drobnej armatury. A naszymi odbiorcami są sklepy i hurtownie skupiające instalatorów. Nasi klienci stali się dla nas inspiracją. Cały czas myślimy o rozwoju, o nowoczesnych rozwiązaniach projektowych, o nowym designie wyrobów. Posiadamy własne, nowoczesne laboratorium -to konieczność. Do testowania prototypów, do badań wytrzymałościowych, do wyznaczania parametrów pracy i bieżącej kontroli kolejnych partii produkcyjnych. Laboratorium pozwala nie zgadywać. A nowy magazyn to konsekwencja stałego rozwoju. Doszło nam ponad 5000 miejsc paletowych i mamy nadzieję na oddech inwestycyjny.
-Ile średnio miesięcznie sprzedajecie asortymentu?
Na przykład 4-5 tys. pomp obiegowych, 12-14 tys. baterii, ponad 100 tys. sztuk zaworów kulowych.
– Arka to firma wielopokoleniowa i rodzinna. A co może Pan powiedzieć o swoich wspólnikach? Jak się uzupełniacie? Tworzycie taka czwórkę muszkieterów.
– Nasza firma staje się już firmą wielopokoleniową. Oczywiście, że mamy podzielone obowiązki i kompetencje, inaczej nie moglibyśmy pracować. Każdy z nas jest inny więc i zakresy odpowiedzialności różnią się od siebie. Kuba pracuje nad produktem i serwisem, Tomek nad logistyką i administracją, ja nad marketingiem, a Ryszard pilnuje sprzedaży. Co każdy z nas lubi? Na pewno firmę i załogę. A wolny czas, który każdy wykorzystuje inaczej. Jeden jeździ na rowerze, drugi żegluje, trzeci angażuje się społecznie ,a czwarty lubi ogródek. A charaktery mamy.
– Trudno jest osiągnąć sukces w biznesie w naszym kraju?
– Niełatwo. Sukcesem jest stały rozwój. Bez fajerwerków. Wystarczy pomyśleć ilu znajomych zakładało firmy i ile z nich przetrwało. Niestety niewielu.
– Pomówmy o wyróżnieniach było ich trochę?
– Fakt. Było. Przez te lata doceniono nas wielokrotnie. Bardzo cenimy lokalne wyróżnienia przyznawane przez lokalnych przedsiębiorców. Otrzymaliśmy też kapitalne wyrazy docenienia przez klientów. A raz otarliśmy się o nagrodę Prezydenta RP. Skończyliśmy jako jedna z trzech nominowanych firm.
– Proszę powiedzieć, czemu Sianów a nie inwestycje w Koszalinie?
Przypadek z którego się cieszymy. Kupiliśmy kiedyś kawałek ziemi ze zniszczoną halą. W pewnym momencie, zaczęliśmy budowę na którą w następnych latach otrzymywaliśmy ulgi podatkowe od Urzędu Miasta i Gminy Sianów. Obecnie jesteśmy zżyci z Sianowem, ludźmi, instytucjami i widokiem na Górę Chełmską.
– I chętnie pomagacie potrzebującym. Arka znana jest z tego, że wspiera różne akcje.
– Nie zostajemy obojętni na potrzeby dzieci i chętnie wspieramy różnego rodzaju akcje charytatywne. Na stałe współpracujemy z Sianowską Fundacją JESTEŚMY RAZEM oraz Fundacją Pomocy Dzieciom MAGIA przekazując część pieniędzy od każdej sprzedanej baterii Duro i od każdego sprzedanego zaworu Calido.
– Własna firma to?
– Dreszczyk emocji. I wiele, bardzo wiele scenariuszy które muszą wpasować się w realia. No i ciągłe zmiany.
– A propos. Zmieniliście logo firmy z okazji jubileuszu. Co reprezentuje?
– Zmieniliśmy logo na nowoczesne i bardziej czytelne, a 20-lecie było bardzo dobrą okazją do jego wprowadzenia. Ponadto istnieje pewna symbolika: w logo usunęliśmy obwódkę-kwadrat, który kojarzył się z granicami Polski na obszarze której dotychczas prowadziliśmy dystrybucję. Od obecnego roku firma nasza rozpoczęła eksport produktów, więc obwódka nie jest już potrzebna. Zostawiliśmy natomiast trzy fale symbolizujące wodę, która przepływa przez wszystkie nasze produkty oraz przypomina klientom, że ARKA leży blisko morza, nad które wielu z nich chętnie przyjeżdża…
Rozmawiał: Tomasz Wojciechowski