Czy Niemcy nam zapłacą?

Temat reperacji wojennych, jakie za ogromne zniszczenia, jakich dopuściły się Niemcy hitlerowskie wobec Polski podczas II wojny światowej pojawił się jakiś czas temu i od razu wywołał medialną burzę. Czy nasze żądania wobec Niemiec są uzasadnione i czy możemy liczyć na reperacje wojenne po tylu dekadach? O tym rozmawiamy z profesorem Stanisławem Żerko- historykiem i głównym analitykiem w Instytucie Zachodnim w Poznaniu.

– Panie profesorze, czy temat odszkodowań i reperacji wojennych dla Polski był poruszany w kontekście Niemiec już wcześniej?

-Od pięciu lat badam tę sprawę i jej historię. Otóż władze Polski Ludowej nie kwestionowały aktu zrzeczenia się w 1953 r. reparacji od Niemiec przez rząd Bieruta. Po dojściu Władysława Gomułki do władzy (październik 1956 r.) w Warszawie uznano jednak, że o ile z reparacji PRL zrezygnowała, to jest jeszcze sprawa odszkodowań dla ofiar. Przypomnę, na czym polega różnica: reparacje przekazywane są państwu (w różnej formie, w postaci konfiskowanych dóbr materialnych lub wymuszanych płatności), natomiast odszkodowania kierowane są do osób, będących ofiarami.

-Czy władze Polski Ludowej uznały w związku z aktem rządu Bieruta, że odszkodowań dla ofiar nie można już dochodzić?

-O odszkodowania dla polskich ofiar okupacji niemieckiej mówili Gomułka, ale później tez Edward Gierek i Wojciech Jaruzelski. Ostatnia nota dyplomatyczna w sprawie odszkodowań dla obywateli polskich została złożona w 1988 r., jeszcze w Bonn. Miało to miejsce w okresie, gdy premierem rządu PRL był Mieczysław F. Rakowski. RFN notę tę odrzuciła. Niemcy byli konsekwentni. Czasem mam wrażenie, że grali na czas: osoby poszkodowane przez ich ojców i dziadków będą wymierały, aż kiedyś ten niemiecki problem „rozwiąże” biologia.

-Czy Niemcy w ogóle podjęli kiedykolwiek ten wątek, uznali iż należy Polsce coś zapłacić?

-Przed zjednoczeniem Niemiec, jedyną kwotą, jakie RFN przekazała Polakom była suma 100 mln marek (DM) dla ofiar pseudomedycznych eksperymentów w obozach koncentracyjnych. Stało się to na mocy układu zawartego w 1972 r. I to było wszystko. Gdy kanclerz Helmut Kohl mówił w lutym 1990 r., ze RFN wypłaciła łącznie ponad 100 mld marek (DM) tytułem odszkodowań, a Polacy uzyskali z tego „grosse Summen” (wielkie kwoty), zwyczajnie kłamał. 100 mln ze 100 mld to nie jest nawet jeden procent, to jest niespełna jeden promil. Postawa Bonn w tej kwestii była nieprzyzwoita, obłudna i bezwzględna. Stosunki między PRL a RFN nawiązano dopiero w 1972 r., dokładnie pięćdziesiąt lat temu. Wcześniej rząd zachodnioniemiecki twierdził, ze obywatelom PRL odszkodowań wypłacać nie można, ponieważ między Polską a RFN nie ma stosunków dyplomatycznych. Gdy zaś w 1972 r. stosunki te nawiązano, przebywający z wizytą w Bonn minister spraw zagranicznych usłyszał, ze termin składania wniosków upłynął 31 grudnia 1969 r. Zasypano go tez całą serią argumentów, byle tylko problemu nie ruszać.

-Dlaczego dopiero teraz poruszono ponownie tą kwestię? Czy może to być zabieg,mający na celu zajęcie opinii publicznej czymś innym niż inflacja i drożyzna?

– Ależ nie „dopiero teraz”. Gdy latem 2017 r., a więc ponad pięć lat temu, Jarosław Kaczyński powrócił do tej kwestii, nie było ani inflacji, ani drożyzny.Wcześniej była przecież rezolucja sejmu z września 2004 r., wzywająca ówczesny postkomunistyczny rząd Marka Belki do podjęcia tego problemu. I słusznie. To jest realna polska krzywda, której istnienia Niemcy nie przyjmują do wiadomości. Dla nich II wojna światowa to głównie Holocaust i niemieccy tzw. wypędzeni, czasem jeszcze ofiary wojny przeciwko ZSRR. O polskich ofiarach mało się we współczesnych Niemczech wie, na przykład Powstanie Warszawskie 1944 mylone jest często z powstaniem w getcie warszawskim w 1943 r. Faktem jest jednak, że Kaczyński jest politykiem antyniemieckim.

-Czy nasze żądania są realne i czy możemy spodziewać się jakiegoś ruchu ze strony Niemiec?

-Niech wreszcie nasz rząd uczyni jakiś ruch, składając choćby tę notę dyplomatyczną. Jestem pewien, ze Berlinowi będzie trudno ją tak po prostu odrzucić, jak w 1988 r. To w końcu oni mówią od ponad trzydziestu lat o woli pojednania z Polakami, o znaczeniu wartości w polityce zagranicznej, o moralności i etyce. Uważają się za mocarstwo moralne.

-A wycena? Czy jest ona wiarygodna, na jakiej podstawie jej dokonano?

-Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że Polska poniosła straty ogromne. W 1947 r. w raporcie Biura Odszkodowań Wojennych stwierdzono, że Polska straciła 38% majątku narodowego z 1938 r. Ale czy straty polskie można dziś tak precyzyjnie oszacować, jak zrobił to zespół posła Arkadiusza Mularczyka, bardzo wątpię. W 1970 r. powołana została powołana przez władze PRL kolejna komisja. I właśnie ta komisja doszła wkrótce do wniosku, że nie jest już możliwe dokładne oszacowanie polskich strat. Doszli do tego wniosku 50 lat temu. Dziś ta suma, 6,2 biliona zł, wzbudzać może zastrzeżenia, ale nie ulega wątpliwości, ze straty Polski były olbrzymie.

-Gdyby okazało się, że Niemcy zapłacą, co wówczas?

-Niemcy mogą przekazać Polsce miliardy, ale nie biliony. W 1945 r. alianci proponowali, że reparacje od Niemiec ściągnie się w wysokości 20 mld dolarów USA, z czego połowę zabierze ZSRR, który przekaże Polsce 15%, czyli półtora miliarda dolarów. Dziś to jest jakieś 110-120 miliardów zł. Możemy jednak mówić najwyżej o kilku miliardach. Niemcy zasłaniają się tym, że Polska otrzymywała reparacje w latach 1945-1953. Że za pośrednictwem ZSRR, który pozbawił Polaków znacznej wartości tych reparacji (Moskwa wymusiła na Warszawie dostarczanie w zamian wielu milionów węgla i koksu rocznie po cenach „specjalnych”, wielokrotnie niższych od cen światowych), o tym Niemcy nie chcą słyszeć.

-Czy agresywna retoryka, jaka zapewne idzie w parze z roszczeniami na rzecz Polski nie zaszkodzi naszej polityce zagranicznej oraz kontaktom z Niemcami?

– Jest to realny problem w relacjach z Niemcami. Taki „trup w szafie” naszych niemieckich sąsiadów, którzy chcą uchodzić w naszych oczach za naszych przyjaciół. No to ja dziękuję za takich przyjaciół. Co to za przyjaciele, którzy w sprawie odszkodowań dla polskich ofiar zachowywali się i zachowują się nadal nieprzyzwoicie.

-A może takie roszczenia to przywoływanie duchów przeszłości, siłą rzeczy dążenie do rewizji granic?

-O rewizji granic Polski nie może być mowy, RFN nie jest jakimś państwem zbójeckim. A duchów przeszłości nie ma co się bać. Czy Niemcy mają zapomnieć o zagładzie Żydów? Nie. A o ogromie strat i krzywd, wyrządzonych Polsce pamiętać za bardzo nie chcą. Ostatnio Republika Federalna ogłosiła, że przekaże Namibii duże sumy w ramach pomocy humanitarnej w związku ze zbrodniami niemieckich kolonizatorów, dokonanych tam przed I wojną światową. Niemcy nie deklarują woli pojednania z Namibijczykami, a w odniesieniu do Polski wciąż to mówią. Wobec nas mają jednak tylko puste frazesy i wzruszające przemówienia o niemieckiej winie, bicie się w piersi, ale bez należnego zadośćuczynienia materialnego. Bardzo mi to zgrzyta jako podręcznikowy niemal przykład hipokryzji.

-Ile pieniędzy polskie ofiary okupacji niemieckiej łącznie otrzymały z Republiki Federalnej Niemiec?

-Kilka lat temu profesorowie Jan Sułek i Jan Barcz pisali, że jest to łączna kwota ok. 6 mld zł. Prof. Krzysztof Ruchniewicz szacuje ją na ponad 10 mld zł. Mamy inflację, niech to będzie 15 mld zł. Suma żałośnie niska. Dla porównania: wypłaty z tytułu programu 500+ to rocznie ok. 40 mld zł.

– A co w sprawie żądań reparacji ze strony Rosji?

-Nie ma o tym mowy. Reparacje płaci tylko strona pokonana, zmuszona do kapitulacji. Związek Sowiecki w 1945 r. był zwycięzcą. Ktoś, kto podnosi tę kwestię, jest ignorantem.

Rozmawiał: Tomasz Wojciechowski

Prof. Stanisław Żerko jest historykiem, głównym analitykiem w Instytucie Zachodnim w Poznaniu i wykładowcą w Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni. Urodził się na Pomorzu Środkowym w w Szczecinku. Niedługo w wydawnictwie Instytutu Zachodniego ukaże się II, uzupełnione wydanie jego książki „Niemiecka polityka zagraniczna 1933-1939”. Jest autorem studium „Reparacje i odszkodowania w stosunkach między Polską a RFN (zarys historyczny)”, opublikowanego w 2017 r. w Instytucie Zachodnim w Poznaniu. Jest ono dostępne w wersji elektronicznej na stronie internetowej www.iz.poznan.pl w zakładce publikacje – „IZ Policy Papers” (nr 22).

Wywiad ukazał się w tygodniku koszalińskim „Miasto”.

Foto: archiwum prywatne.

Registration disabled