Myślę, że centrum Koszalina ma niewiele do zaoferowania, zatem nie oszukujmy się, że jest w nim duży potencjał. Nie twierdzę jednak, że tego potencjału nie ma w ogóle, ale centrum przegrywa konkurencję choćby z galeriami handlowymi. A dlaczego ludzie jeżdżą do galerii handlowych? Bo mają „wiele” w jednym miejscu. Na dodatek nie mają takich problemów z zaparkowaniem samochodu, jak w śródmieściu. Dochodzi do tego jeszcze „komfort” związany z temperaturą, ponieważ zimą jest cieplej w galerii, a latem można się ochłodzić, dzięki klimatyzacji. Nie wspominając o tym, że wiele osób uważa, iż robienie zakupów w galerii jest bardziej „trendy”, niż w śródmieściu. W centrum miasta za to – oprócz problemów z parkowaniem – mamy zbyt duże odległości pomiędzy różnymi sklepami, co utrudnia zakupy w czasach, kiedy wszyscy jesteśmy zabiegani i coraz bardziej liczymy się z każdą minutą.
Dodajmy do tego też dość ograniczoną ofertę lokali gastronomicznych – jak na tętniące życiem centrum miasta. To powoduje, że konsumenci wybierają galerie handlowe, jako miejsce dokonywania zakupów.
Jak można więc ożywić centrum Koszalina? W takim ożywianiu biorą udział trzy strony: samorząd, przedsiębiorcy i konsumenci, z czego najistotniejsi są konsumenci, czyli głównie koszalinianie. Samorząd musiałby zachęcać przedsiębiorców do tego, aby inwestowali w tworzenie takich miejsc w śródmieściu, które staną się atrakcjami przyciągającymi Koszalinian i przyjezdnych.
Jeśli w centrum będziemy mieli więcej atrakcji wartych zobaczenia i odwiedzenia, to śródmieście będzie sukcesywnie ożywiać się, a kolejne lokale gastronomiczne będę powstawać, jak grzyby po deszczu. Na dodatek, dobre restauracje lub kawiarnie przyciągać będą kolejne osoby do centrum Koszalina. Te atrakcje, to m.in. galerie artystyczne, komfortowe miejsca do odpoczynku, a także miejsca zapewniające rozrywkę dzieciom. Osobiście uważam, że takimi atrakcjami mogłyby być również cykliczne imprezy, które byłyby organizowanie znacznie częściej, niż dotychczas na placu przed ratuszem oraz w Parku Książąt Pomorskich. Kilka lat temu zamarzył mi się „Koncert nad wodą”, który zrealizowaliśmy w naszym parku, dzięki zaangażowaniu kilku przedsiębiorców oraz szkoły muzycznej. Była to piękna impreza, w której uczestniczyło ponad 1000 Koszalinian, a jej koszt był naprawdę niewielki (nie licząc czasu przeznaczonego społecznie).
Gdyby ratusz przeznaczył tę samą kwotę na takie koncerty, co przeznacza np. na koncert „na fali”, to moglibyśmy co tydzień uczestniczyć w przepięknym wydarzeniu rzeczywiście kulturalnym, które wspomagałoby budowanie kapitału społecznego oraz pozytywnego wizerunku Koszalina. Jednakże podkreślę, że najistotniejsi są w tym wszystkim koszalinianie. Jeśli większa liczba Koszalinian zechce przebywać w centrum i tutaj czasami coś skonsumować, to centrum ożyje.
Z pewnością lepiej by było, gdyby opłaty za najem były niższe, a one mogą być niższe, gdy ratusz obniży stawki podatków lokalnych. Jednakże czynsz to jedynie jeden z wielu kosztów prowadzenia takiej działalności. Główny powód już wymieniłem. Te zamknięte lokale oznaczają, że w centrum miasta przebywa zbyt mało klientów. Musimy wszyscy rozumieć, że na rynku funkcjonują dwa podmioty: sprzedawca i konsument. Ten pierwszy jest w pełni uzależniony od tego drugiego. Jeśli zatem Koszalinianie wybierają chętniej galerie handlowe, niż centrum, to wydają pieniądze w galeriach, a nie u sprzedawców śródmiejskich, skutkiem czego ci ostatni nie zarabiają na działalności gospodarczej w tych lokalach i w efekcie zamykają, lub przenoszą swoje biznesy.
Osobiście uważam, że urzędnicy miejscy mieli dobre intencje przed remontem placu śródmiejskiego, jednakże nie chcą zrozumieć, że przedsiębiorcy liczą bardziej na obniżanie podatków i czynszów za lokale komunalne, niż na wybudowanie wyposażonego gastronomicznie „klocka” przed ratuszem. Zatem powtórzę, że samorząd powinien zachęcać z jednej strony przedsiębiorców, aby inwestowali w śródmieściu, a mieszkańców i turystów – aby tutaj częściej przybywali i przebywali. Inwestowanie zostawmy przedsiębiorcom. Jednakże te zachęty i inwestycje na nic się zdadzą, jeśli koszalinianie nie wyrażają chęci przebywania w śródmieściu. Tak było w roku 2015, ponieważ pomimo zainwestowania przez samorząd w plac przed ratuszem, pomimo udostępnienia wyposażonego budynku pod działalność gastronomiczną, pomimo zaangażowania przedsiębiorców w uruchomienie nowych restauracji i barów – tylko niektórzy koszalinianie chcieli korzystać z ich oferty. Zatem uważam, że samorząd zrobił nawet za dużo, przedsiębiorcy się spisali przynajmniej dobrze, a zawiedli koszalinianie, jako konsumenci.
A może nie powinniśmy próbować na siłę ożywiać placu przed ratuszem? No właśnie to jest podstawowe pytanie, nad którym powinniśmy się zastanowić. Skoro koszalinianie wolą wycieczki poza miastem lub spacery po galeriach handlowych, to może jednak nie warto na siłę ożywiać śródmieścia? Jeden z moich znajomych przedstawił jeszcze inną tezę: „nie dziwcie się, że koszalinianie niechętnie przebywają przed ratuszem, ponieważ miejsce to kojarzy się z problemami, jakie tworzą urzędnicy miejscy mieszkańcom, a szczególnie przedsiębiorcom” – i pewnie coś w tym jest. Wielu działaczy na rzecz ożywienia śródmieścia twierdzi z kolei, że rozmowy z mieszkańcami naszego miasta wskazują, iż ożywienie śródmieścia jest potrzebne. Moim zdaniem podczas takich rozmów stawiane jest pytanie, na które odpowiedź jest oczywista dla każdego koszalinianina, bo kto nie chciałby, aby centrum miasta było „fajniejsze”?
Jednakże uważam, iż ankieta badawcza powinna zawierać pytania dotyczące deklaracji mieszkańców oraz świadomości o konsekwencji takich decyzji, zatem mogłaby wyglądać np. następująco:
Zakładając, że ratusz i przedsiębiorcy zainwestują w ożywienie śródmieścia, odpowiedz na poniższe pytania:
– ile razy w miesiącu spędzisz czas w śródmieściu?
– w jakie dni oraz w jakich godzinach najchętniej spędzisz czas w śródmieściu?
– jaką kwotę jesteś w stanie przeznaczyć każdego miesiąca na korzystanie z lokali gastronomicznych w śródmieściu?
– jaką kwotę jesteś w stanie przeznaczyć w danym roku kalendarzowym na zakupy odzieży, biżuterii i obuwia w śródmieściu?
– jakich atrakcji brakuje Twoim zdaniem w centrum miasta?
– czy jesteś w stanie przejść ok. 500 metrów pieszo od bezpiecznie zaparkowanego samochodu do placu przed ratuszem?
A na koniec powinno paść najistotniejsze pytanie:
– czy wyrażasz zgodę na dalsze zadłużanie Urzędu Miejskiego w Koszalinie, skutkiem czego Wy, Wasze dzieci, a nawet wnukowie, będziecie płacić wyższe podatki, spłacając inwestycję związaną z przebudową śródmieścia?
W takim przypadku można byłoby faktycznie stwierdzić, czy ożywianie śródmieścia ma sens?
Robert Bodendorf, koszaliński przedsiębiorca