
Mieszkaniec Koszalina, Rafał Semołonik to propagator historii, uczestnik i współorganizator wielu imprez i rekonstrukcji historycznych, odtwtórca. Ale też i ojciec, który wpaja w swego syna, Franka, pasję do żywej historii. Pytamy go o to w naszej rozmowie.
– Czy zamiłowanie do historii wyniosłeś z domu?
-Odtwórstwem historycznym zająłem się na początku 2012r. Ale historia była zawsze żywa w moim domu rodzinnym. Szczególnie dzięki opowieściom- mój dziadek na przykład trafił podczas II wojny światowej do obozu koncentracyjnego. Jego droga wiodła też przez okupowaną Warszawę. Natomiast babcia, żona dziadka przeżyła pogrom Polaków na Wołyniu. Nosiła w sobie całe życie piętno pamięci, cierpienia, ale też potrafiła znaleźć siłę aby wybaczyć ogrom tragedii, który doznała od swych sąsiadów.
–Jesteś nie tylko odtwórcą historycznym, ale i fotografem. Opowiedz o działalności na tym polu?
-Jestem pasjonatem historii, lubiącym fotografować. Fotografia to taki powrót do pasji z młodych lat, którą kiedyś odstawiłem na dalszy plan wróciłem do niej po wielu latach. Teraz to fotografia ukierunkowała się głównie historycznie i regionalnie, profil facebookowy fotoreporterkoszalin.pl , projekty fotograficzne również do spółki z Mariuszem Królem oraz Kamilem Olszowym w ramach „Fotogramów”. Projekt, w którym wykorzystałem swoje zainteresowanie do robienia zdjęć, to „Sierpień 82”, nawiązujący do manifestacji w stanie wojennym, która miała miejsce w Koszalinie. Wystąpienie to zostało stłumione przez tamtą władzę siłami Milicji Obywatelskiej, co przedstawiliśmy w specjalnie przygotowanej inscenizacji. Jej efektem jest szereg zdjęć, które mają przywołać te dramatyczne chwile. Za pomocą fotografii pokazujemy różne wydarzenia historyczne i walkę Polaków o wolny kraj. Były też dwie sesje zdjęciowe poświęcone Powstaniu Warszawskiemu, sesja na temat żołnierzy konspiracji antykomunistycznej i również dwie sesje o walkach żołnierzy Armii Wojska Polskiego o Wał Pomorski i twierdzę Kolberg. W planach jest rok 1968 i sierpniowe strajki w 1980 . Ale dbamy tak naprawdę o różne formy- prelekcje, żywe lekcje historii, chociaż to właśnie fotografia najbardziej zapada w pamięć ludzką. Projekty historyczne najczęściej realizowane są z grupami rekonstrukcyjnymi, te wymienione były realizowane miedzy innymi z Stowarzyszeniem Rekonstrukcji Historycznej REGA, Bałtyckim Stowarzyszeniem Miłośników Historii PERUN, Projektem KOSLIN i i Środowiskowym Domem Samopomocy w Koszalinie.
–Według Ciebie w byciu rekonstruktorem, propagatorem historii najważniejsze jest…?
-Aby zawsze szukać prawdy, docierać do wiarygodnych źródeł historycznych, relacji, umieć zweryfikować prawdę od tego, co jest mitem, bajaniem. Najważniejsze jest też to, żeby inspirować społeczność lokalną. Podczas spotkań, rozmów, ludzie nagle się dowiadują, że np. podczas II wojny światowej przez ich miejscowość przechodziła 1 Warszawska Brygada Kawalerii. Zaczyna się dopytywanie, szukanie, pobudzona zostaje ciekawość ludzi. Tak rodzi się historia lokalna, bardzo ważna część danej społeczności. Między innymi po to razem z Krzysztofem Pawluchem właścicielem ‘’Pokazy Historyczne HUTOR’’ oraz fotografem Łukaszem Dyczkowskim z ‘’OKAMI STUDIO’’powołujemy do życia ‘’Stowarzyszenie produkcji i promocji wydarzeń historycznych GNIAZDO’’ , czyli stowarzyszenie osób chcących w ciekawy sposób propagować historię. Na razie jesteśmy na etapie organizacji, ale to co nas wyróżnia, to ścisła współpraca z ludźmi różnych środowisk. Chcemy promować ciekawe miejsca, pomagać w poznawaniu tożsamości regionalnej, zrzeszać ciekawe osoby, inspirować. Rekonstrukcja historyczna to wspólne spędzanie czasu, kultywowanie pasji, przekazywanie wiedzy o historii z pokolenia na pokolenie. Ja swoją pasję dzielę z synem Frankiem.
–Franek od dawna jest zaangażowany w rekonstrukcje historyczne?
-Franka wciągnął tak naprawdę jego starszy brat, mój drugi syn Jakub, który znów pasją do odtwórstwa zaraził mnie…tak tak to za namową Jakuba zaczęliśmy wspólną przygodę z odtwórstwem historycznym .Miał 12 lat gdy zaczął działać w SGRH „Gryf”. Kuba jakiś czas potem stwierdził, że zmienia zainteresowania ale za to Franek złapał bakcyla i łakomym wzrokiem patrzył na wiszący na wieszaku mundur rekonstrukcyjny brata. Aż w końcu okazało się, że mundur pasuje. To mundur żołnierza 1 Armii Wojska Polskiego, dokładniej Franek odtwarza jednego z tzw synów pułku 1 Warszawskiej Brygady Kawalerii. Często bowiem zdarzało się, że żołnierze napotykali na swej drodze dzieci, sieroty, które przyłączały się do walczących oddziałów i następnie przywdziewały mundury. Franek zaczynał w wieku 5 lat, w Sianowie brał udział w dwóch inscenizacjach.
Rozmawiał: Tomasz Wojciechowski
Dla mnie to zabawa i edukacja w jednym

O wrażenia z udziału w rekonstrukcjach historycznych opowiada też Franek Semołonik.
–Czym dla ciebie jest uczestnictwo w rekonstrukcjach historycznych?
-Dla mnie to zabawa, ale też na pewno edukacja. Można wiele dowiedzieć się o mundurach, o historii np. Koszalina. Do udziału w inscenizacjach tata nie musiał mnie namawiać, wie że to lubię i jeżdżę z nim też na różne pokazy, spotkania historyczne.
–Nie boisz się, kiedy odgrywane są realistyczne sceny i wokół słychać wybuchy albo strzały?
-Czasem się boję. Dla mnie emocje w takim momencie są naturalne. Jak biorę udział w rekonstrukcji, zawsze odczuwam emocje, strach, jakbym brał w tym udział naprawdę, żył w tamtych czasach.
–Koledzy pewnie Ci trochę zazdroszczą…
-Troszkę tak, chociaż oni wolą komputery, gry. Kiedy raz do klasy przyszedł mój tata w mundurze na „żywą lekcję historii”, zaprezentował uzbrojenie, rekwizyty, byli bardzo zaskoczeni, zainteresowani.
Foto: Piotr Lech