W dniu 3 maja 1791 Sejm Czteroletni po burzliwej debacie przyjął tak zwaną ustawę rządową, która przeszła do naszej historii pod nazwą Konstytucji 3 maja. Była ona drugą na świecie (po Stanach Zjednoczonych Ameryki) i pierwszą w Europie deklaracją, która regulowała działalność i organizację władz państwowych, oraz prawa i obowiązki obywateli. Była to także dramatyczna, ostatnia próba ratowania Rzeczypospolitej. A warto zaznaczyć, że w tym czasie monarchie absolutne miały w naszym sejmie swoje stronnictwa. Część stanowiła opozycja wobec króla, który niestety ulegał wpływom politycznym i osobistym Carycy Katarzyny II.
Oponentami władcy byli Adam Czartoryski i Ignacy Potocki, którzy zmierzali do uniezależnienia Polski od Rosji, a w tym celu byli gotowi na mariaż z Prusami. Do zwolenników króla z kolei zaliczyć można było prymasa Michała Poniatowskiego oraz kanclerza koronnego Jacka Małachowskiego. Na czele kolejnego stronnictwa- hetmańskiego, stali Seweryn Rzewuski oraz Ksawery Branicki (późniejszy przywódcy Targowicy). Chcieli oni przy wsparciu Rosji przekształcić Rzeczpospolitą w federację samodzielnych województw, w których rządziłyby de facto rody magnackie.
Byli też patrioci z krwi i kości. Autorzy konstytucji uchwalonej na Zamku Królewskim w Warszawie, 110 głosami, uważali że jej uchwalenie wzmocni wewnętrzną strukturę państwa i ograniczy wpływy szlachty i magnaterii, której przedstawiciele nierzadko ulegali przekupstwu i wpływom obcych dworów, ceniąc prywatę nad korzyść ogółu. Swój wkład w ideę konstytucji polskiej mieli choćby marszałek Sejmu Małachowski i myśliciel oświeceniowy Hugon Kołłątaj. Oczywiście nie było na rękę państwom, gdzie „ to lud przyrzekał władcy, nie władca ludowi”- Rosji i Prusom. Zarówno Petersburg jak i Berlin miały co do nas swoje konkretne plany. Ich początek miał miejsce już podczas I rozbioru Polski w Polsce w 1772 roku.
Powiew zmian…
Co zawierała konstytucja państwa, która w owych czasach w Europie była nowością? Mieszczanom zatwierdzono prawo nabywania dóbr ziemskich i uzyskiwania szlachectwa. Utrzymując poddaństwo chłopów, konstytucja pozbawiała jednak szlachtę prawa do nich, przyjmując tą warstwę społeczną pod opiekę rządu krajowego. Wprowadzono integralność Korony z Litwą poprzez jednolity rząd, skarb i wojsko. Za religię panującą uznano katolicyzm, przy tolerancji dla innych uznawanych przez państwo wyznań. Konstytucja wprowadziła trójpodział władzy, piękny filozoficzny ideał tamtej epoki: władzę ustawodawczą miał sprawować dwuizbowy parlament, składający się z Sejmu – 204 posłów spośród szlachty i 24 plenipotentów miast oraz senatu.
Ten miał być złożony z biskupów, wojewodów, kasztelanów i ministrów. Rolę króla znacznie zmniejszono. Zniesiono instytucję liberum veto, a decyzje miały zapadać zwykłą większością głosów. Władzę wykonawczą przyznano królowi wraz ze Strażą Praw, złożoną z prymasa i pięciu ministrów: policji, spraw wewnętrznych, interesów zagranicznych, wojny i skarbu, mianowanych przez króla. Ministrowie odpowiadali przed Sejmem za podpisane przez siebie akty. Król był przewodniczącym Straży, w razie wojny sprawował naczelne dowództwo nad wojskiem. Nastąpiła też zmiana dziedziczenia władzy- zniesiono wolną elekcję. Po śmierci Stanisława Augusta Poniatowskiego tron miał być dziedziczny, a w razie wymarcia rodziny królewskiej szlachta miała wybierać nową dynastię.
A miało być tak pięknie…
Wieść o uchwaleniu konstytucji wywołała furię u carycy Katarzyny II. „Widziałem Imperatorową, księcia Potemkina i hrabiego Ostermanna mocno zafrasowanych myślą, że Polska pod dynastią dziedziczną przyjdzie do znaczenia” – pisał poseł Austrii w Petersburgu, Johann Ludwig von Cobenzl. Caryca gardziła polskimi mężami stanu, postanowiła jednak działać. Już w połowie 1792 roku konfederacja targowicka, zawiązana przez przywódców obozu magnackiego w celu przywrócenia poprzedniego ustroju Rzeczypospolitej, wsparta przez Rosję i jej wojsko, pogrzebały sen o wolności konstytucyjnej. Ustawa rządowa działała jedynie przez 14 miesięcy. Rzeczpospolita po kolejnych dwóch rozbiorach z roku 1793 i 1795 na123 lata zniknęła z map świata.
Tomasz Wojciechowski
tekst ukazał się w papierowym wydaniu tygodnika koszalińśkiego „Miasto”