Ewangelie i biblijne artefakty

Aura tajemniczości, jaka panuje wokół ostatnich chwil życia Jezusa Chrystusa, jego zmartwychwstania i przedmiotów z tym związanych, niezmiennie trwa. Także same ewangelie również stanowią zagadkę, nad którą głowią się badacze.

Dlaczego? Ponieważ z ich pochodzeniem nie jest sprawa tak prosta, jak się wydaje. Jak wiemy, Nowy Testament zawiera ewangelię św. Marka, św. Mateusza, św. Łukasza i Objawienie św. Jana. Ta ostatnia księga, znana jako apokalipsa, różni się nie tylko wstępem, lecz treścią- opisuje bowiem czasy przyszłe, koniec świata i królestwo niebieskie. Jej autor, jako jedyny spośród 12 apostołów nie poniósł również męczeńskiej śmierci, lecz prawdopodobnie zmarł ze starości. Kiedy ewangelie powstały i kto tak naprawdę jest ich autorem?

Ewangeliści

Dziś wiadomo już, że ewangelie opisujące życie i działalność Jezusa Chrystusa powstały co najmniej 70 lat po śmierci Mesjasza. Śmierć Jezusa, jego cuda i zmartwychwstanie, rozpowszechniały się najpierw na starożytnym Bliskim Wschodzie w formie ustnych przekazów. Treści, które wypływały z ust apostołów, naocznych świadków, przechodziły z pokolenia na pokolenie, aż wreszcie spisano je- najpierw częściowo w języku aramejskim (takiego używał Chrystus), hebrajskim, a w końcu greckim. Dlaczego nie uczyniono tego od razu? Z prostej przyczyny. Po pierwsze, umiejętność pisania i czytania nie była wówczas tak powszechna jak dziś, po drugie, Jezus zapowiadał swoje rychłe powtórne przybycie. Chrześcijanie więc czekali. Ale mijały lata, dekady i nic się nie działo, w międzyczasie wybuchła anty rzymska rewolta, która w ostateczności spowodowała zniszczenie Jerozolimy przez Rzymian. Zaczęła się żydowska diaspora. Nowy Testament został przełożony na grekę w Alexandrii i znany jest do dziś pod nazwą „Septuaginty”.

Z ewangeliami związane jest tak zwane pojęcie „źródła”, zwane też „Q” od niemieckiego Quelle (właśnie znaczące „źródło”). Owo Q mogło liczyć nawet 240 wersetów, zawierało dłuższe i krótsze wypowiedzi Jezusa ułożone w kolejności zbliżonej do tej, w której pojawiają się w Ewangelii Łukasza. Hipoteza źródła Q jest częścią hipotezy dwóch źródeł, według której autorzy Ewangelii Mateusza i Ewangelii Łukasza korzystali z Ewangelii Marka i źródła Q zredagowanego prawdopodobnie ok. 50 r.n.e.

Skoro Ewangelia Marka jest najkrótszą ewangelią, to możliwe, że została napisana pierwsza i Ewangelia Mateusza i Łukasza korzystały z tekstu Marka jako źródła. Wielu badaczy jest za tym rozwiązaniem, chociaż Zenon Kosidowski, autor książki „Opowieści ewangelistów” w krytyczny sposób odnosi się do treści samych ewangelii, wykazując rozbieżności w chronologii działań Jezusa, opisach, podważając autentyczność przekazów. Wskazuje, że odkryte przypadkiem przez Beduinów w 1947 roku zwoje z Qmran (zwoje znad Morza Martwego) zawierały m.in. opisy rytuałów sekty esseńczyków, do której miał należeć Jan Chrzciciel. Esseńczycy mieli swój klasztor, który został zniszczony przez Rzymian w 70 r.n.e. , wierzyli w Mesjasza a ich ideologia miała zostać przekazana w pismach Nowego Testamentu. Dotyczyło to np. rytuału Ostatniej Wieczerzy, jaki opisano w ewangeliach.

Sprawy nie ułatwia fakt iż ewangelii było w rzeczywistości jeszcze więcej. Powstały tak zwane apokryfy, pisma młodsze niż działa ewangelistów, których nie wliczano do oficjalnego kanonu Nowego Testamentu. Ich autorami miał być np. Nikodem, Filip, Piotr, Tomasz, Maria Magdalena. Nawet Judasz doczekał się swojej ewangelii, która pojawiła się, odkryta w latach 80-tych XX wieku. Datowano ją na okres 250-300 r.n.e. Ewangelia Judasza była apokryficznym tekstem gnostyckim (gnosis- czyli po grecku „wiedza”) sporządzonym w języku koptyjskim, z zapisami dialogów apostoła Judasza Iskarioty z Jezusem. Miała ona wybielić zdradę Judasza, wskazać że działał on na wyraźne polecenie Jezusa i był najważniejszym z uczniów, chociaż wiedział że inni potępią go za ten czyn i napiętnują. Wydaje się to oczywistym nonsensem, biorąc pod uwagę postawę Judasza i to, jak zakończył swój żywot. Święty Piotr zaparł się Jezusa aż 3 razy, a ten mu wybaczył. Judasz wolał się powiesić.

Dwa obrazy

Z ewangelii wiemy, jak wyglądała Ostatnia Wieczerza, Pascha, jaką Jezus spożywał z uczniami. Chrystus łamał chleb i odmawiał modlitwę, tak jak robili to wiele wieków wcześniej Żydzi, upamiętniający Paschą wyprowadzenie ich przez Mojżesza z egipskiej niewoli. Nieco więcej szczegółów rzuca na ten moment wizja opisana przez błogosławioną Annę Katarzynę Emmerich, niemiecką mistyczkę. Wskazuje ona, iż na wieczerzy Jezus przekazał uczniom podstawy rytuałów, zachowania, jakie wykorzystywano potem we mszach w kościołach katolickich. Ustanowił więc stan kapłański. Centralnym punktem była oczywiście eucharystia- przemiana wina w krew i ofiarowanie ciała. Jezus miał też na osobności mówić z Piotrem i z Janem. Natomiast do dziś nie udało się ustalić jednoznacznie miejsca, gdzie odbywała się Ostatnia Wieczerza, wskazuje się aż cztery możliwe wieczerniki.

Ostatni posiłek Jezusa z apostołami był tematem wielu obrazów, z których warto wymienić oczywiście płótno Leonarda da Vinci. „Ostatnia wieczerza” powstała w latach 1495-1498 r., ma 460×880 cm) i jest malowidłem ściennym znajdującym się w jadalni klasztoru dominikanów, przy bazylice Santa Maria delle Grazie w Mediolanie. Dzieło zamówił Ludwik Sforza, książę Mediolanu. Niestety, w 1652 r. w ścianie wykuto drzwi do kuchni, co zniszczyło fragment, na którym znajdowały się stopy i część stołu. Podczas II wojny światowej, podczas bombardowania w 1943 r. zniszczeniu uległa spora część pomieszczenia.

W 1999 r. zakończono trwającą od 21 lat konserwację obrazu, ktory przedstawia wieczerzę paschalną, moment, gdy Jezus ogłasza, że jeden z apostołów go zdradzi. Uczniowie są przedstawieni w grupach po trzech. Są poruszeni słowami Chrystusa. Św. Piotr trzyma w dłoni nóż (co ma nawiązywać do wydarzeń, kiedy w ogrodzie Getsemani odciął ucho napastnikowi, który przyszedł pojmać Jezusa). Judasz trzyma w dłoni-jakżeby inaczej- sakiewkę, a drugą sięga do półmiska. Dalej znajduje się św. Jan i w centralnym miejscu Jezus. Z prawej strony siedzi św. Tomasz, potem św. Jakub Starszy, św. Filip, św. Mateusz, Juda i św. Szymon. Co zastanawiające, biesiadnicy znajdują się po jednej stronie stołu, za którym siedzą. Tymczasem, w czasach Jezusa spożywano posiłki w pozycji pół leżącej, spoczywając na sofach.

Inny obraz przedstawiający Ostatnią Wieczerzę zobaczyć można także w Koszalinie. Będąc akurat w katedrze, warto zwrócić uwagę na tryptyk, znajdujący się na ścianie po lewej stronie przy ołtarzu głównym. Jego element centralny to obraz z XVII w. przedstawiający Ostatnią Wieczerzę. Tryptyk pełnił do lat 60-tych XX w. rolę nastawy ołtarza głównego kościoła św. Jana Chrzciciela w Łeknie. Co warte uwagi, postać na pierwszym planie, Judasz, (sądząc po sakiewce) odwrócony jest do widza, co sprawia wrażenie, jakby oglądający był jednym z uczestników uczty. Obok niego siedzi z nożem św. Piotr.

Chusta i kobieta, której nie było

Gdy Jezus szedł umęczony na ukrzyżowanie, pewna bogobojna niewiasta imieniem Weronika przedarła się przez tłum gapiów i straż, aby otrzeć mu twarz chustą. Opowieść tą znamy wszyscy. Tyle tylko że Weronika w ogóle nie istniała! Dzielna kobieta naprawdę nazywała się Serafia i była żoną członka Sanhedrynu, rady żydowskiej, która skazała Jezusa na śmierć.

Zdarzenie to opisuje Katarzyna Emmerlich: „Około dwieście kroków od miejsca upadku, gdzie Szymon zaczął dźwigać z Jezusem krzyż, ze stojącego w pobliżu pięknego domu (…) wybiegła naprzeciw idącym postawna i budząca respekt niewiasta, prowadząca za rękę małą dziewczynkę. Była to Serafia, żona Syracha, jednego z członków Wysokiej Rady. Jej odważny czyn miłosierdzia sprawił, że na zawsze już zaczęto nazywać ją Weroniką – od słów vera icon (prawdziwy wizerunek). (…) Widząc, że orszak zbliżył się do jej domu, wybiegła na ulicę, niosąc przewieszoną przez ramię chustę z cienkiej wełny, a obok niej szła owa dziewczynka, niosąc pod okryciem dzbanuszek z winem. (…) Dotarłszy do Jezusa, upadła przed Nim na kolana, podniosła chustę częściowo rozpostartą i rzekła błagalnie: „Niech mi będzie wolno otrzeć oblicze mego Pana. W odpowiedzi Jezus ujął chustę lewą ręką, przycisnął ją dłonią do krwawego oblicza i otarł je, a następnie zwinąwszy ją oburącz, z wdzięcznością oddał Serafii. Ona zaś ucałowała chustę, wsunęła pod płaszcz i wstała z ziemi.

Co dalej stało się z chustą Weroniki? Tego nie wiemy, natomiast do dalszego zbadania zostają jeszcze wątki włóczni, którą przebito bok Jezusa, korona cierniowa i drewno z krzyża.

Aby upewnić się iż faktycznie Jezus nie żyje, 25-letni rzymski podoficer Kassius, znany później jako Longinus, podjechał konno pod krzyż i oburącz wbił swą włócznię w bok Jezusa. „Przebiła ona wnętrzności i serce, a nawet wyszła lewym bokiem, otwierając i w nim małą ranę. Gdy następnie nagle wyciągnął ostrze, z szerokiej rany prawego boku Jezusa wypłynął obfity strumień krwi i wody. Oblał wzniesione oblicze Kassiusa, uzdrawiając go i obdarowując łaską.” Grot tej lancy miał być później zwany włócznią przeznaczenia i zawierać jeden z gwoździ, którymi ukrzyżowano Jezusa. Włócznia posiadała niezwykłą właściwość, kto ją odnalazł, rządził światem. Miał ją sprzedać Wenecji w 1239r. cesarz Konstantynopola, Baldwin II. Razem z koroną cierniową spoczywała w paryskiej kaplicy Saint Chapelle, gdzie polecił ją umieścić król Ludwik IX. W 1806r. korona cierniowa trafiła do katedry Notre- Dame.

Domniemanych włóczni Longinusa jest kilka. To między innymi Włócznia Przeznaczenia z Bazyliki Świętego Piotra na Watykanie, ta z klasztoru dominikanów w Izmirze, czy Włócznia Świętego Maurycego z archikatedry Świętego Stanisława i Świętego Wacława w Krakowie ( to akurat kopia podarowana Bolesławowi I Chrobremu przez cesarza Ottona III w 1000 r., czczona jako relikwia w katedrze wawelskiej).

Pozostaje jeszcze włócznia Świętego Maurycego z Schatzkammer w Wiedniu. Od X w. włócznia ta była atrybutem władzy cesarzy Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Była też czczona w Kościele katolickim jako relikwia Męki Pańskiej. To tej włóczni żarliwie porządał Adolf Hitler. Do tego stopnia, że w marcu 1938 r., kiedy dokonano tak zwanego anschlussu Austrii, Hitler przybył do Wiednia i z muzeum osobiście zabrał ową włócznię, a nastepnie przesłał ją do Norymbergi. Pod koniec II wojny światowej, w dniu 30 kwietnia 1945 r., ostrze Longinusa miało dostać się w ręce amerykańskiego generała George’a Pattona, a w tym samym dniu Hitler popełnił samobójstwo.

Czy prawdziwy krzyż, na którym skonał Jezus, został odnaleziony? Miała tego dokonać św. Helena, matka cesarza Konstantyna. Żyła ona zapewne w latach 247-327 i pod koniec swego życia udała się na pielgrzymkę do Jerozolimy. Tam, dzięki pomocy pewnego starego Żyda, udało się jej odnaleźć domniemany krzyż Jezusa, wraz z gwoździami, koroną cierniową i tabliczką z napisem „Jezus Nazarejski, król Żydów”. Później, w miejscu tym Konstantyn postawił świątynię, którą zburzono w 614 r.n.e.

Ile w tym prawdy? Czy była to kolejna relikwia, a może jeden z wielu krzyży, lub jego elementów, które miały wędrować po świecie, ku pokrzepieniu serc wierzących w zmartwychwstanie? Przecież, jakby nie patrzeć, krzyż stał się symbolem Chrześcijaństwa.

Jedno jest pewne, gdy nauka i wiara starają się przenikać, dążąc do rozwiązania i wyjaśnienia dogmatów, które od zarania wieków intrygują ludzkość, nowe badania i sensacje są zawsze kwestią czasu. Dla nas najważniejsza jest dobra nowina, jaką głoszą cztery ewangelie.

Tomasz Wojciechowski

Tekst ukazał się w kwietniowym wydaniu bezpłatnego miesięcznika „Miasto Plus”

Registration disabled