
Rozmowa z Piotrem Frątczakiem, dyrektorem Szkoły Podstawowej w Będzinie z siedzibą w Łeknie.
–Panie dyrektorze, szkoła w Łeknie zlokalizowana jest w obrębie gminy Będzino, czyli Waszym sąsiadem jest Koszalin. Czy dostrzega Pan jakaś wyraźną różnicę w funkcjonowaniu szkół podstawowych na wsiach i w aglomeracjach miejskich?
-Myślę, że w brew pozorom, nie. Wszystkie placówki oświatowe mają te same programy, cele edukacyjne. To, co może nas wyróżniać, to liczba uczniów- mamy ich dokładnie 109, co pozwala na indywidualne podejście do każdego z nich. Ważne, żeby dzieci nie traktować jak obiekt danych statystycznych tylko faktycznie poświęcić im czas i znać ich otoczenie, dom rodzinny. Nasza szkoła, to taka rodzina- nauczyciele często uczą w niej nawet kilka pokoleń uczniów, co pozwala lepiej się poznać. Z resztą historia wkrada się do życia szkoły- niedawno obchodziliśmy 60- lecie, a sam budynek szkoły pamięta jeszcze czasy, gdy była tu niemiecka placówka oświaty. Po wojnie zaczęto uczyć w Łeknie w polskiej podstawówce. Grono pedagogiczne zna się na wzajem, zna też rodziców. Ba, sami rodzice angażują się w życie naszej szkoły, pomagają, angażują się. Mamy sprawdzone grono przyjaciół, dzięki którym możliwe są różne wydarzenia, akcje. Szkoła wiejska to takie centrum społeczności lokalnej. W moim odczuciu, szkoła musi się otworzyć na świat, na ludzi- dlatego dbamy o to, by dzieci chodziły na lekcje z przyjemnością, bez stresu czy lęku. Jesteśmy otwarci na współpracę, inicjatywy, pomysły.
–A co z poglądem, że dzieci wiejskie są mniej samodzielne, otwarte na nowoczesność, niż ich miastowi rówieśnicy?
-Też o tym słyszałem. Być może, kiedyś tak było, ale ten stereotyp nie jest prawdziwy. Nasi uczniowie radzą sobie, rozwijając się bez kompleksów. Absolwenci szkoły uczą się w koszalińskich ogólniakach takich jak LO Dubois czy popularny “Bronek”, uczniowie biorą udział w licznych konkursach i festiwalach- poezji, sportowych i innych. Duża w tym rola nauczycieli, by otworzyć dzieci na świat, nauczyć poczucia własnej wartości. W SP w Łeknie pracują nauczyciele dyplomowani, specjaliści, którzy dbają o wysokie standardy edukacji. Dziś podstawówka wiejska to nie kreda i tablica- widać tu nowoczesność. Aktualnie przeprowadzamy remonty sal lekcyjnych, doposażamy je w multimedia, będziemy wymieniać też sprzęt komputerowy.

–Szkoła Podstawowa w Łeknie od lat organizowała finały Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Co planujecie na tegoroczną edycję?
-Tak, od wielu lat w naszej szkole organizowane były finały WOŚP, działo się to w latach 2003-2012, a dziś, po przerwie, wracamy do tej tradycji. Organizujemy tegoroczny, 31 finał Orkiestry przy wsparciu sponsorów i wielu ludzi, w tym zaprzyjaźnionych sołtysów, którzy poświęcą tego dnia swój wolny czas. Będą więc występy lokalnych zespołów ludowych i przedszkolaków, pokazy sztuk walki zaprzyjaźnionych karateków, pokaz ratownictwa w wykonaniu ochotniczej straży pożarnej i inne atrakcje. Oczywiście nie może zabraknąć licytacji przedmiotów- m.in. voucherów na usługi, tortów i ciast, gadżetów związanych z WOŚP. Startujemy 29 stycznia o godzinie 12.00, zapraszamy wszystkich tego dnia na salę gimnastyczną.
–Jak Pan sądzi, w czym tkwi fenomen WOŚP? Czemu ludzie chętnie angażują się w organizację finałów, są wolontariuszami?
-Myślę, że chodzi o chęć bezinteresownej pomocy innym, wspólne działanie. W środowiskach wiejskich wydarzenie takiej jak finał WOŚP integruje ludzi, angażuje mieszkańców, instytucje, stowarzyszenia, różne grupy nieformalne. Wiemy, że można miło spędzić czas, pomóc wrzucając coś do skarbonki- mając świadomość, że te pieniądze nie będą zmarnowane.
Rozmawiał: Tomasz Wojciechowski
Wywiad ukazał się w koszalińskim tygodniku „Miasto”