
Często założyciele lub właściciele firm, które potem rozrastają się do rangi międzynarodowych korporacji sięgają do symboliki. Gdy Steve Jobs w 1976r. razem ze wspólnikami założył Apple, nie było to tylko zwykłe „jabłko”, ale logo miało symbolizować coś nowego, początek. Tak jak jabłko z raju, nadgryzione z resztą przez Ewę.
Podobnie rzecz ma się z technologią bluetooth, którą wprowadziła szwedzka firma komunikacyjna Ericsson. Jej nazwa związana jest z królem haraldem Sinozębym i runami. A było to tak…
Król Harald
Co łączy duńskiego władcę i technologię bluetooth, która pozwala na połączenie telefonu komórkowego z innymi urządzeniami zdalnie, bez użycia kabla? Przyjrzyjmy się samej nazwie. Bluetooth po angielsku można zinterpretować jako „niebieski ząb”. Ząb, ale kogo? Ano Haralda Blåtanda, czyli „Haralda Niebieskiego Zęba”, znanego bardziej jako „Harald Sinozęby”.

Był on duńskim i norweskim królem, który urodził się około 911 r. a zmarł 1 listopada 987r. nie gdzie indziej, tylko na Wolinie. Dla Duńczyków jest to postać ważna, można ją porównać do księcia Mieszka I. Obaj władcy żyli mniej więcej w tym samym okresie, obaj też uważani są za założycieli swoich państw. Obaj wodzowie podjęli też bardzo ważną decyzję o przyjęciu chrześcijaństwa- Mieszko I zrobił to w roku 966 a Harald Sinozęby w 965 r. a zatem niewiele wcześniej. Co ciekawe, do przejścia na chrześcijaństwo nakłonił go niemiecki kapłan Poppo, przenosząc rzekomo w gołej dłoni wielki kawał gorącego żelaza, co skutkowało odejściem od kultu Odyna i innych nordyckich bogów.
Jeszcze bardziej fascynujące jest to, że Haralda i Mieszka I miały w pewnym sensie połączyć więzy rodzinne. Otóż Harald Sinozęby został królem Danii w 958 r. a rządy nad Norwegią objął w 974r. W międzyczasie, urodził mu się syn, którego na cześć cesarza Ottona I nazwał Otto. Za żonę zaś wybrał mu córkę chrześcijańskiego księcia, Mieszka I. Miała ona na imię Świętosława. Jakiś czas później, Otto wrócił do wiary przodków i przyjął imię Swena Widłobrodego.Jego przydomek, Widłobrody, został mu nadany najprawdopodobniej jeszcze za życia i odnosił się do jego długich wąsów, splecionych na kształt wideł. Nowe imię musiała obrać też jego żona- ze Świętosławy stała się Gunhildą. Polska księżniczka po urodzeniu pięciorga dzieci (dała Ottonowi dwóch synów, późniejszych królów Danii – Haralda I i Knuta Wielkiego, oraz córki) została wygnana z Danii i powróciła do Polski, zaś Otto-Swen Widłobrody znalazł sobie inną żonę.
Harald Sinozęby w międzyczasie prowadził wojnę, w wyniku której utracił Jutlandię. Wdał się też w konflikt z Norwegią, budował kościoły i chciał – niejako na siłę- zaprowadzić na północnej Skandynawii chrześcijaństwo. Największe zagrożenie pojawiło się ze strony najbliższej osoby, czyli własnego syna. Otto w 980r. ogłosił się nowym królem Danii i oznajmił przywrócenie dawnej wiary. Doszło do wojny domowej, w wyniku której ciężko ranny Harald, pozbawiony już faktycznie tronu, dotarł do Jomsborga. Była to osada Wikingów, zlokalizowana u ujścia Odry, założona na przełomie VIII i IX w. Do tego samego Jomsborga, kilka lat wcześniej uciekł król Norwegii Olaf Tryggvason, również uciekający przed zemstą Swena Widłobrodego. Musiało więc być to dla ludzi Północy miejsce znane i gwarantujące choćby czasowe bezpieczeństwo. Niestety, Harald zmarł niedługo po przybyciu do Jomsborga. W 2014r. odsłonięto na skwerze przy Muzeum Regionalnym w Wolinie kamień runniczny Haralda Sinozębego, upamiętniający wikińskiego władcę.
Co działo się z uzurpatorem, Swenem Widłobrodym? Udało mu się nawet z sukcesem najechać Anglię i zostać jej królem w grudniu 1013r. Nie nacieszył się jednak nowym tronem, bo zmarł zaledwie 5 tygodni później. Ciało skandynawskiego króla zostało ponoć ugotowane, aby oddzielić kości, które przewieziono do Danii.
Warto jeszcze wyjaśnić, czemu Harald zwany był Sinozębym. Władca miał posiadać bardzo zniszczone przednie zęby, które z czasem zaatakowała martwica, co objawiało się sinym kolorem uzębienia i musiało powodować ogromny ból przy jedzeniu.
Bluetooth i runy

W 1994r. firma Ericcson postanowiła wprowadzić nowe rozwiązanie, znane jako bluetooth i oparte na wykorzystaniu fal radiowych o bardzo małej mocy, na wolnej częstotliwości 2,4 GHz. Zaproponowano też wykorzystanie tej nowinki technicznej producentom telefonów komórkowych i układów elektronicznych do nich, z czego skorzystała np. Nokia, Toshiba, Intel. Nowa technologia okazała się prosta, tania i skuteczna. Ostatecznie zomodyfikowany w 1999r. bluetooth cieszy się dużym powodzeniem do dziś- posiadacze smartwatcha będą wiedzieli, o czym piszę.
Symbol systemu bluetooth to kolory biały oraz niebieski i symbole: dwa trójkąty i stylizowany grot strzały. Czemu tak? To nic innego, jak znaki runiczne Wikingów, „haglaz” i „berkan”, czyli wielkie litery „H” i „B”. To oczywiście inicjały Haralda Sinozębego, czyli Haralda Blåtanda. Sprawcą tego pomysłu był twórca koncepcji bluetooth, wielki miłośnik Wikingów. Akurat, gdy na zlecenie Ericcsona opracowywał nowe rozwiązanie, czytał książkę o królu Haraldzie.
Skoro już jesteśmy przy Skandynawach, warto wtrącić kilka słów właśnie o runach i samej mitologii. Jest to świat o wiele bardziej złożony, niż świat bogów greckich czy egipskich. Znajdują się tam elfy, olbrzymy, drzewo życia Yggdrasil oraz świat środka- kraina ludzi, zwana Midgardem. Drzewo Yggdrasil, to święty jesion. Jest osią i miejscem łączącym wszystko we spólnym ładzie w kosmosie. W mitologicznej pieśni o Yggdrasilu drzewo życia jest niszczone przez jelenie i węże symbolizujące to, co niepewne i groźne. Yggdrasil jednak żyje dzięki Nornom, podlewającym święty jesion wodą ze studni Urdand brunnen. W mitologii skandynawskiej ów jesion łączy dziewięć światów.
Najbardziej znanymi bogami nordyckimi są chyba Odyn, Loki i Thor. Odyn- to najwyższy z bogów nordyckich, bóg wojny i wojowników, Jest centralną postacią w mitologii nordyckiej. W mitologii germańskiej znany również jako Wodan lub Wotan. Synem Odyna był Baldur– lubiany i podziwiany przez bogów za subtelność i delikatność, lecz zginął wskutek intrygi, jaką uknuł zazdrosny i podstępny Loki. Innego syna Odyna, Thora uważano za drugiego najważniejszego boga. Był on bogiem burzy i piorunów, sił witalnych i patronem ogniska domowego. Jego atrybutem był ogromny młot, a drzewem poświęconym Thorowi był dąb. Podróżował on rydwanem zaprzężonym w kozły. Co ciekawe, dniem Thora jest… czwartek. W języku Skandynawów jest to np. torsdag, angielskim- thursday.
Jak wszędzie, tak w mitologii Wikingów, musi być zły i czarny charakter. Był nim Loki.To olbrzym, który umiał zmieniać płeć i kształt, do tego jawił się jako symbol ognia, oszustwa i psot. Posiadał czarodziejskie buty, pozwalające mu latać i chodzić po wodzie. Ostatecznie miał zginąć w wielkiej bitwie pomiędzy bogami, gdy najdejdzie czas końca świata, Ragnarok.
Natomiast runy są najstarszą europejską formą zapisu słów. Niegdyś pismo runiczne służyło czemuś więcej, niż przekazywaniu wiedzy o dawnych dziejach. Język staronordyjski tłumaczy słowo „runa” jako tajemnicę. Same runy były wedle podań darem boga Odyna dla ludzkości. Najstarszą i najczęściej używaną formą alfabetu runicznego jest fuþark starszy, który składa się z 24 znaków. Istnieje także 25 runa, całkowicie pusta i jednocześnie niezwykle potężna. To Olfam, czyli runa Odyna, która może symbolizować zarówno początek, jak i koniec.
Telefony komórkowe rządzą światem
Na koniec przyjrzyjmy się jeszcze rozwojowi sieci komórkowych w Polsce. Gdy zachodnia nowoczesność wkradła się do polskiej rzeczywistości, pojawiły się z nią również pierwsze telefony komórkowe. Określano je żartobliwie jako „cegły”, ale budziły zazdrość tych, których na komórki nie było stać. Z czasem, dostęp do telefonii komórkowej stawał się coraz bardziej dostępny. Jak to wyglądało?
W sieciach takich jak Era , Idea czy Plus można było nabyć telefon w abonamencie za symboliczną złotówkę. Dzisiaj sieci komórkowych jest o wiele więcej, więc nie budzi to już takich emocji. Do tego koniecznie trzeba było posiadać zafoliowane etui albo pokrowiec, przypinany do paska. Nie ważne, że minuty były drogie, podobnie jak SMS-y. Chcąc zaoszczędzić na połączeniach, „puszczało się strzałki”, aby rozmówca oddzwonił na własny koszt. Taka to była rzeczywistość.
Nieważne było również to, że -patrząc z punktu widzenia dzisiejszego- telefony były prymitywne. Czarno-białe wyświetlacze, podstawowe funkcje, kilka gier, dzwonki i tapety (które można było też ściągać) i tyle. Plusem była bateria- telefony były bez współczesnych „bajerów” więc potrafiły wytrzymać nawet i tydzień bez ładowania. Pamiętam swój pierwszy telefon z opcją robienia zdjęć. To był Sony Ericcson z kolorowym wyświetlaczem i nasadką, którą podczepiało się się pod aparat, aby zrobić fotografię i następnie zapisać ją w telefonie albo zrzucić za pomocą kabla do komputera. Oczywiście, jakość zdjęcia była kiepska, ale liczył się efekt wow:- Chodź, zrobimy sobie zdjęcie moim telefonem.- Czym?!
Dzisiaj, chęć „szpanowania” ustąpiła miejsca przede wszystkim funkcjonalności, chociaż są wierni fani konkretnych modeli telefonów komórkowych, dla których liczy się tylko jeden producent. Przykładem niech będzie wspomniane już Apple i jego i-phone. Najnowsze modele kosztują kilka tysięcy złotych a i tak rozchodzą się jak ciepłe bułeczki.
Historia telefonii komórkowej to przełom lat 70 i 80 XX wieku. Wtedy powstała sieć 1G – (od angielskiego 1st Generation- pierwsza generacja). Sieć 1G oparta była na technologii analogowej, więc była niewydajna, zapewniała niski poziom bezpieczeństwa (istniało ryzyko podsłuchu rozmowy) i do tego same połączenia były kosztowne. W Polsce sieć 1G wprowadzono dopiero w 1992 r., zrobił to operator Centertel, który działał później jako Idea. Ówczesne telefony, ciężkie i nieporęczne, kosztowały więcej niż niejeden dzisiejszy smartfon. Ale liczba abonentów stale rosła, by w połowie dekady przekroczyć 50000 klientów. Popyt na tego rodzaju usługi był bardzo duży, na rynku pojawili się więc kolejni gracze.
W 1996 r. nastąpiło pojawienie się dwóch operatorów– Ery i Plusa. Dzięki większej konkurencji na rynku ceny usług i telefonów zaczęły systematycznie spadać, przez co więcej osób mogło sobie pozwolić na posiadanie telefonu komórkowego. Wówczas prym wiodły właśnie takie marki telefonów jak Alcatel, Ericsson, Siemens, Motorola czy budująca wówczas swoją potęgę Nokia. Wprowadzono alternatywę dla abonamentu w postaci ofert na kartę. Nastał czas, gdy telefon komórkowy przestał być domeną biznesmenów, a stał się nieodłącznym towarzyszem młodzieży.
Dziś wiele osób z nutką sentymentu wspomina swoje pierwsze kontakty z telefonią komórkową. Dla coraz to nowych pokoleń, telefon komórkowy w wersji już 5 G staje się nie tylko narzędziem do pracy, czymś praktycznym, ale sprzętem oferującym rozrywkę. I trudno sobie wyobrazić, jak na przykład tacy Wikingowie mogli żyć bez komórek…
Tomasz Wojciechowski
Tekst ukazał się w tygodniku koszalińskim „Miasto”