Gdy wracam pamięcią do szkolnych lat, to mimo woli porównuję edukację szkolną sprzed ponad pół wieku z dzisiejszą. W tamtym okresie były trzy typy szkół: szkoły podstawowe (siedmio a później ośmioklasowe), szkoły ponadpodstawowe (czteroletnie licea, pięcioletnie technika i trzyletnie szkoły zawodowe) oraz szkoły pomaturalne (dwuletnie). Mój pobyt w szkole podstawowej przypada na lata sześćdziesiąte. W tym okresie powstawało wiele nowych szkół budowanych dla uczczenia tysiąclecia Państwa Polskiego, były to tak zwane „tysiąclatki”. Plany przewidywały budowę tysiąca szkół, ale zbudowano ich znacznie więcej. Miałem przyjemność rozpoczynać swoją edukację w takiej szkole, którą otwarto w Świdwinie (Szkoła Podstawowa nr 2). Nowy obiekt robił duże wrażenie, przestronne hole, korytarze, duże sale lekcyjne, czyste toalety, piękna sala gimnastyczna.
Jak na tamte czasy był to obiekt nowoczesny i jakże inny od wnętrz starych przedwojennych budynków. Nowoczesne i dobrze wyposażone pracownie już samym wyglądem zachęcały do pogłębiania wiedzy z przedmiotów przyrodniczych i technicznych. Doświadczenia praktyczne z fizyki, chemii, biologii fascynowały i jednocześnie wciągały w tajemniczy świat praw otaczającej nas przyrody. Patrząc z odległej perspektywy mogę powiedzieć, że poziom nauczania w nowo otwartej szkole był niezmiernie wysoki. Wszyscy nauczyciele wkładali wiele wysiłku i serca, aby ich wychowankowie byli jak najlepsi.
W szkole zawsze podobała mi się matematyka. To królowa wszystkich nauk, która uczy logicznego i harmonijnego myślenia. Tutaj zawsze wszystko musi się zgadzać i jest ze sobą powiązane. Tylko logiczny wywód, przekształcenie, dowód twierdzenia mogą być przyjmowane. Nic nie uczymy się na pamięć, wszystko przyjmujemy zgodnie z zasadami i logiką. Zapamiętałem do dzisiaj, że zadań z matematyki się nie czyta, tylko liczy, nawet te rozwiązane. Zainteresowanie matematyką, jej praktycznymi zastosowaniami pozostało mi do dzisiaj. Jest ona jednym z podstawowych narzędzi mojej pracy. Rachunek różniczkowy, całkowy, wektorowy w technice to moi wierni przyjaciele.
Należy podkreślić, że okres szkolny to przede wszystkim lata dziecięcej beztroski, lata głupich zabaw, szkolnych kawałów, wycieczek itp. Pamiętam moje pierwsze wycieczki szkolne do Kołobrzegu oraz Świnoujścia i Szczecina, zabawy na plaży, rejsy statkiem, zwiedzanie okrętu Marynarki Wojennej itp. W pamięci utkwił mi biwak zorganizowany dla nas nad jeziorem. Teraz postrzegam to jako wyraz dużej odwagi naszej wychowawczyni, która nie bała się zabrać grupy rozbrykanej młodzieży nad wodę i do lasu. Należy docenić umiejętność zapewnienia bezpieczeństwa i właściwego nadzoru nad szaloną klasą, mającą tysiące pomysłów na różne zabawy. Z perspektywy lat, po oddzieleniu ideologii, z sentymentem wspominam masowe imprezy typu pochody pierwszomajowe, wieczornice, akademie itp. Była to przecież swoista forma eksplozji rzeczywistego dziecięcego entuzjazmu, radości oraz integracji. Lata sześćdziesiąte to okres muzyki big-bitowej, to rozkwit polskiej muzyki pop (Karin Stanek, Czerwone Gitary, Czerwono-Czarni, Skaldowie, Brekaut itp.) oraz światowy tryumf The Beatells. Słuchaliśmy płyt, radia, nieraz udało się coś podpatrzeć w telewizji. Na prywatkach i szkolnych zabawach nieśmiało zapraszaliśmy koleżanki do tańca, podpatrywaliśmy starszych kolegów, rodziły się pierwsze przyjaźnie i zauroczenia.
Porównując moją edukację szkolną z edukacją moich dzieci i wnuków muszę stwierdzić, że wiele się zmieniło. W moich czasach w szkole była wysoka dyscyplina, a nauczyciele niekiedy używali elementów dyscyplinujących w postaci klapsów, uderzeń linijką, stawiania do kąta lub wypraszania ucznia za drzwi klasy. Obecnie takie postępowanie jest niedozwolone, a ucznia do grzecznego zachowania należy przekonać lub zachęcić, co nie zawsze nauczycielowi się udaje. Bardziej sztywne były też relacje na drodze uczeń – nauczyciel. W wielu wypadkach uczniowie bali się zapytać nauczyciela, nawet w sprawach oczywistych, bo myśleli, że to nie wypada. Obecnie dzieci są bardziej bezpośrednie w relacjach między sobą i z nauczycielem, nie istnieją tematy tabu. Należy to uznać za pozytywne zmiany sprzyjające podwyższeniu poziomu kształcenia. Porównując ze sobą rówieśników na przestrzeni ostatnich pięćdziesięciu lat należy stwierdzić, że ciągle wzrasta poziom edukacji, zasób informacji i wiedzy u młodych ludzi. Są oni coraz bardziej rozwinięci intelektualnie. Czerpią wiedzę nie tylko ze szkoły, ale z całego otaczającego świata (Internet, radio, telewizja, prasa). Również więcej otrzymują od rodziców, którzy swój czas w większy stopniu poświęcają swoim pociechom (chociaż nie wszyscy). Wydaje mi się, że wiele dzieci może być przemęczona dodatkowymi zajęciami i imprezami (korepetycje, dodatkowe zajęcia z języków obcych, zajęcia sportowe, jazda konna, muzyka, rytmika, wizyty u logopedy, psychologa i wiele innych). Wszystko to na pewno rozwija dziecko, ale też i męczy. Moim zdaniem należy do umiejętnie dozować. Takie działania świadczą o wzroście zamożności społeczeństwa i zasobności portfela rodziców. Pięćdziesiąt lat temu praktycznie tego nie było. Społeczeństwo było zbyt ubogie na takie działania, które były stosowane sporadycznie. Ja uczestniczyłem tylko w dodatkowej nauce języków obcych i brałem udział w kółkach zainteresowań: matematyki i fizyki.
Zmieniły się też liczby osób kontynuujących naukę. W latach sześćdziesiątych wielu uczniów kończyło edukację na poziomie szkoły podstawowej, tylko część szła do liceum lub technikum, a tylko około 10 do 15% szło na studia. Byli to najlepsi uczniowie, których duży zasób wiedzy pozwalał prowadzić zajęcia ze studentami na bardzo wysokim poziomie. Obecnie na studia kieruje się ponad połowa populacji młodzieży. Takie umasowienie studiów powoduje, że na studia są przyjmowani (obok tych najlepszych) również słabsi studenci. Sprzyja to w znacznym stopniu obniżeniu poziomu kształcenia. Dotyczy to wszystkich szkół wyższych w Polsce. Niż demograficzny dodatkowo pogłębia te sytuację. Dlatego obecnie podejmuje się wiele działań, aby temu zapobiec. Są to zajęcia wyrównawcze, dodatkowe zajęcia praktyczne, staże praktyki. Takie wspólne działania dają pozytywne rezultaty w postaci jednak dobrych absolwentów przygotowanych na wyzwania rynku pracy.
Podsumowując należy stwierdzić, że wiele się zmieniło w polskim szkolnictwie na przestrzeni ostatniego półwiecza, ale młodzież nadal jest chętna do nauki i zabawy, trochę niesforna, niekiedy chodząca swoimi drogami, ale zawsze wspaniała, co nastraja nas optymistycznie na dalsze lata, niezależnie od sposobu i formy edukacji.
Były uczeń Tadeusz Bohdal (obecnie rektor Politechniki Koszalińskiej).