Kobiety w biznesie

 

Wspierając się zespołem ekspertek, Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej w ramach realizacji projektu pt: „Równość kobiet i mężczyzn w procesach podejmowania decyzji ekonomicznych – narzędziem zmiany społecznej”, przygotowało świeżutki raport (luty 2015), współfinansowany ze środków unijnych. To, co z raportu wynika – raczej nie zaskakuje. W dużych firmach (czyli spółkach giełdowych oraz z udziałem Skarbu Państwa) na wyższych szczeblach władzy – kobiet jest zdecydowanie za mało – wnioski wskazują, iż m. inn. potrzebne jest wzmocnienie regulacji prawnych, czyli na przykład kwot dotyczących pożądanych we władzach proporcji udziału kobiet i mężczyzn.

Badaniem objęto „aż” 0,2 % firm, bo tyle mniej więcej jest tych największych a więc i najbogatszych firm w Polsce. Imponujący w swojej treści i zawartości jest dołączony przewodnik z narzędziami i materiałami dodatkowymi – ekspertki mocno się napracowały. Nasuwa się pytanie, czy firm, dla których swój przewodnik przygotowały, naprawdę nie stać byłoby na jego opracowanie, gdyby tylko zechciały? Otóż uznano to zapewne za kiepski pomysł a i sama próba badawcza, jak się okazuje, nie była zbyt reprezentatywna.    

                                              
Jak wiadomo, kobiety ze względu na pełnione funkcje macierzyństwa oraz wykonywaną bezpłatną pracę, jaką jest opieka nad dzieckiem, w pewnym momencie niejako wypadają z zawodowego obiegu. Tylko czy parytet w dużych spółkach kompleksowo sprawę załatwia i czy to naprawdę tak ważna i paląca kwestia? W biznesie liczyć się powinien profesjonalizm i efektywność. Dlatego w kontekście powyższego, dziwi i zastanawia, dlaczego ministerstwu umyka podstawowy fakt i wymiar ekonomiczny – większość, tj. 99,8 % wszystkich polskich firm stanowią mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa.

 

Dodatkowo, na około 1,8 mln czynnych przedsiębiorców w Polsce – jedną trzecią stanowią kobiety, które prowadzą małe firmy. I szkoda, że MPiPS ich nie dostrzegło. Nie dostrzega też, jaką frustrację i rozgoryczenie kobiet w polskiej rzeczywistości budzi fakt, że mamy najgorszy w Europie system świadczeń socjalnych dla rodziców (w tym dzieci niepełnosprawnych), powszechnie tolerowane (mimo, że niezgodne z prawem) zwalnianie z pracy kobiet wracających z urlopów macierzyńskich i wychowawczych, brak miejsc w przedszkolach i żłobkach, bezradność wobec ponad ćwierć mln rozwodników, którzy uchylają się od alimentów, itd.      

                                                                                                                                                                             Przykłady można by mnożyć. To wszystko w sytuacji, gdy (jak przyznano w samym raporcie) zakładanie własnych firm przeze kobiety jest jedyną alternatywą dla bezrobocia i niemożności znalezienia pracy w większych firmach. Nieudolne próby pogodzenia macierzyństwa z rozwojem zawodowym palą na panewce, gdy praca na kasie w supermarkecie nie wystarcza na opłacenie żłobka czy przedszkola i godne przeżycie, nie marząc nawet o niani. Nie tylko brak jakichkolwiek badań czy raportów ale nawet politycznej czy społecznej debaty na ten temat. Cóż, w zamian MPiPS znajduje sobie wygodny i elegancki temat zastępczy i gorliwie zajmuje się tym reprezentatywnym odsetkiem 0,2 %.
W kontekście starzenia się społeczeństwa i tzw. świadomego wyboru kobiety argumenty typu „chciałaś dziecko to się nim teraz zajmuj i płać” i udawanie, że gigantyczny wysiłek, jakim jest macierzyństwo i wychowywanie potomstwa jako „trzeciego filaru ZUS-u” jest naszą „prywatną” sprawą, budzą zażenowanie.

Z badań jasno wynika, że matki pracują wydajniej i intensywniej niż kobiety bezdzietne – dlatego systemowe budowanie świadomości, że kobiety pracujące to lepszy a nie gorszy pracownik, zachęcanie i upowszechnianie dostępu do urlopu tacierzyńskiego, ułatwianie prowadzenia działalności gospodarczej kobietom, faktyczna a nie pozorna walka z bezrobociem, to tylko kilka z przepastnego worka przykładowych obszarów, które wymagają systemowych rozwiązań a za które kobiety – lecz to niekoniecznie tylko prezeski, dyrektorki czy menedżerki z reprezentatywnego 0,2% byłyby wdzięczne.

I choć inne badania wskazują, że różnorodność zespołu, czyli zaangażowanie kobiet i mężczyzn podnosi innowacyjność i elastyczność a kobiety są bardziej empatyczne, łagodzą konflikty, obniżają poziom bezwzględnej rywalizacji, to czy nieświadomie nie powielamy tutaj znowu stereotypów, czy naprawdę tak jest? Nie tylko z mojego osobistego doświadczenia ale również relacji innych kobiet wynika, że kobiety – szefowe, reprezentując męski typ sprawowania władzy, bywa, że zapominają, że same są kobietami. Na zasadzie odwetu potrafią powiedzieć ”skoro ja miałam kłopoty i po przyjściu z urlopu macierzyńskiego zastałam zdegradowana, to Ty także możesz”. Dlatego końcowo zastanówmy się, kim są owe respondentki i dlaczego wnikliwe badania i raporty takich przypadków nie potwierdzają?

 

 

Monika Wojciechowicz

 


 

Manager, z wykształcenia prawnik. Autorka artykułów na temat zarządzania. Współpracowała zarówno z dużymi przedsiębiorstwami, jak i małymi firmami. Organizatorka konferencji, eventów lokalnych, regionalnych i międzynarodowych. Działa charytatywnie na rzecz kobiet (pełniła funkcję przewodniczącej Klubu Kobiet, koordynatorka w woj. zachodniopomorskim Dress for Success).Rozwija własne przedsięwzięcie- Instytut Biznesu Do it.

Registration disabled