Problematyka pośrednictwa w obrocie nieruchomościami bardzo kuleje na terenach wiejskich. W mniejszych miejscowościach nie ma biur pośrednictwa, dostęp do urzędów i instytucji bywa różny, więc takie sprawy są dla pośredników obrotu nieruchomościami trudne. Wiele osób na tych terenach załatwia tego typu sprawy brnąc przez trudności urzędowe, gąszcz przepisów, co często przerasta zainteresowane osoby.
Nieznajomość prawa powoduje natomiast przykre konsekwencje: ukryte wady prawne, dolegliwości w obrocie nieruchomościami i oczywiście konsekwencje finansowe. Z punktu widzenia pośrednika obrotu nieruchomościami , biorąc pod uwagę poświęcony czas i wysiłek, prościej jest obsługiwać klientów w obrębie miasta. Domy położone na wsi i w małych miejscowościach , działki, mają często skomplikowane stosunki sąsiedzkie, granice prawne są nierzadko umowne( coś na wzór słynnych bohaterów komedii „Sami Swoi” Kargula i Pawlaka).
Do tego dochodzi kwestia dziedziczenia lub sposobu nabycia- wymaga to dodatkowych wyjaśnień z powinowatymi i krewnymi, niekoniecznie zamieszkałymi na terenie nieruchomości.
Nie wszyscy pośrednicy w obrocie nieruchomościami chcą więc zajmować się tym tematem. Odległości od siedziby biura do klienta bywają znaczne, zdarza się także praca w weekendy. Nie każdy umie też odpowiednio podejść do klienta i wyjaśnić zawiłości prawne zrozumiałym językiem. Nieruchomości trafiają się różne. Najczęściej mamy do czynienia z domami poniemieckimi w bardzo złym stanie technicznym, lub budynkami w kształcie „kostki” z lat 70-tych. Trzeba też wiedzieć że uzyskanie informacji jawnych wymaga kontaktu z pracownikami gminy. I tu ukłon w ich stronę, bo nie pamiętam sytuacji by któryś z urzędów gminy powiatu koszalińskiego stwarzał problemy. Urzędnicy są bardzo kompetentni i oprócz fachowej wiedzy posiadają spory zasób wiadomości o stosunkach międzyludzkich, sąsiedzkich. Transakcje kupna- sprzedaży często odbywają się miedzy wsiami więc informacje np. od sołtysa czy miejscowego księdza bardzo pomagają.
Często ludzie nie wiedzą jaką ziemię posiadają. Ze względu na brak miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, oraz dużej niewiedzy o możliwościach i funkcji danej nieruchomości, ceny sprzedających bywają przeszacowane. Działka gruntu nie musi zaraz oznaczać działkę budowlaną lub nadającą się pod zabudowę komercyjną. Wiąże się to z podziałem nieruchomości, jej uzbrojeniem, opłatą adjacencką (dozbrojenie, podwyższenie wartości nieruchomości).
Osobiście uważam że są to wdzięczne tematy, dające dużo satysfakcji. Konieczność obsługi nieruchomości w terenie jest wymogiem koniecznym w obecnej sytuacji rynkowej.
Kazimierz Wysokiński
autor jest licencjonowanym pośrednikiem w obrocie nieruchomościami