– Dzień dobry, kurier z tej strony. Mam dla Pana paczkę.
– Dzień dobry, mogę być najwcześniej za pół godziny w domu.
– Uuu to lipa, bo ja jestem pod drzwiami i nie mogę czekać.
– No nic Panu nie poradzę, nie dam rady wcześniej. Mógł Pan zadzwonić z wyprzedzeniem.
– No tak wyszło… no to już zostaje Panu odbiór przesyłki u nas na punkcie…
Zdenerwowanie i rozgoryczenie w takich sytuacjach to chyba normalna reakcja. Ilu z was zna takie rozmowy z autopsji? Jeszcze pal licho, jeśli paczka jest zapłacona z góry, a zawartośc nie ulegnie uszkodzeniu (zawsze można użyć opcji „niech Pan przerzuci przez bramę”, lub ” proszę zostawić na ganku, albo za schodami”). Gorzej, gdy płacimy przy odbiorze, lub paczka jest słusznego ciężaru i sporych gabarytów. Wówczas jeśli nie nastąpi kolejne doręczenie, trzeba będzie jechać do oddziału firmy kurierskiej. Ale zdarzają się też miłe sytuacje.
Kurier, który zastrzegał że może nie udać mu się z dowozem na dany dzień zjawił się o 21.00 dotrzymując słowa. Pamiętam też, gdy jedną z przesyłek przywiózł mu kurier, który był nastawiony wyjątkowo serdecznie i przyjaźnie do do swojej pracy. Facecik miał brodę, wystające spod czapeczki długie kręcone włosy, a z otwartej furgonetki kurierskiej słychać było heavy metal. No więc jak to jest?
Czy faktycznie kurierzy nie zdają sobie sprawy, że powinno się zadzwonić wcześniej do klienta, który czeka na przesyłkę? I dlaczego kurierzy szukają nas w domach wtedy, gdy jesteśmy zajęci licznymi obowiązkami poza domem i pracą? Te pytania padają często podczas rozmów między osobami, które zamawiają towar przez internet. Bo przecież e-sklepy są coraz bardziej popularne i tego typu handel już dawno stał się normą.
Na pewno trzeba wziąć pod uwagę to, że nie wszyscy kurierzy zasługują na napiętnowanie, bo tak jak w każdym zawodzie- tak wśród nich, są osoby nadające się do tego zawodu oraz gburzy i malkontenci. Chociaż gromy klientów cisną się na DHL czy DPD, to trzeba pamiętać że kurierzy w czasie ” świątecznej gorączki” mają do rozwiezienia nawet 100 paczek dziennie! Firmy kurierskie apelują o naszą wyrozumiałość, bo auta są przeciążone, pracowników brakuje, koszty rosną. Specyfika pracy kuriera polega nie tylko na rozwożeniu paczek, ale także ich odbieraniu. Pracownicy paczki rozwożą, a później zbierają te, które trzeba wysłać. Tak to działa przynajmniej w teorii. W praktyce oznacza to, że w interesie kuriera jest jak najszybsze dostarczenie paczki- jeśli nie zrobi tego dzisiaj, musi zrobić to jutro. Jednak… Klienta nie obchodzą wymówki firm, organizacja trasy i plan pracy kuriera. On chce dostać zamówioną paczkę. I ma do tego prawo.
Jeśli nam nie podrodze z kurierami, można skorzystać z paczkomatów i opcji śledzenia przesyłek, lub zmiany daty odbioru. Z tym że paczkomaty nie są niestety obsługiwane przez wszystkie e-sklepy i nie zawsze są dostępne (patrz: małe miejscowości, wioski, osoby mieszkające na odludziu). No i w przypadku paczkomatów jednak ogranicza nas wielkość przesyłki… Natomiast zmiany dat w harmonogramie odbioru nierzadko skutkują frustracją i brakiem oczekiwanego efektu (wystarczy poczytać opinie internautów). Ale pomimo różnych mniejszych lub większych perypetii, klienci dalej zamawiają towary z opcją dostawy.
W czołówce firm kurierskich wybieranych przez Polaków są InPost, DHL i DPD, lecz nieraz stoimy przed dylematem jako konsumenci, gdy nasz ulubiony sklep internetowy oferuje dostawę firmą kurierską, co do której mamy uzasadnione obiekcje. A jak wygląda dzień pracy kuriera?
Każdy kurier musi mieć własny samochód dostawczy i założoną działalność gospodarczą. Swoją pracę kurierzy zaczynają o godzinie 7.00, względnie 7.30 w magazynie, po czym biorą przesyłki i ruszają w trasę. Ci najbardziej operatywni kończą dzień pracy o 16.00, lecz większość z nich wraca do domu gdy jest już późny wieczór. Kurierzy przyznają, że rozwożą do 50 paczek dziennie. Dlatego jak mogą, zostawiają przesyłki na posesjach, w skrzynkach na listy, u sąsiadów, wrzucają na balkon itd. Obowiązki kuriera kończą się przekazaniu paczki, ale profesja kuriera to cały plan logistyczny. Najpierw musi zaplanować sobie trasę, sprawdzić kilkadziesiąt adresów, potem dzwonić, ustalać godzinę odbioru. Zostaje jeszcze jazda dostawczym samochodem po zakorkowanych ulicach i ciasnych parkingach oraz sprawa wyrozumiałości osób czekających na przesyłkę- rzecz najtrudniejsza, zgranie w czasie. W sieci krąży dość dosadny komentarz na ten temat, jest to dialog klienta i kuriera:
-Klient: „W domu będę o 17„.
– Kurier: ” Ja też.”
Czy więc kurier i klient są wzajemnymi wrogami? A może kurierzy są z zasady złośliwi? Klienci natomiast oczekują za wiele i są marudni? W tym wszystkim ważne jest tylko jedno: by zamówiona paczka dotarła na miejsce cała i w terminie. Czego wszystkim życzę.
Tomasz Wojciechowski