
Rozmowa z Wiktorem Możdżerem, prowadzącym stowarzyszenie Denkmal Pomorze.
–„Denkmal” to po niemiecku pomnik. Czy wasze stowarzyszenie zajmuje się tylko pomnikami i dawnymi cmentarzami? Czy może jest to szersza działalność?
-Stowarzyszenie formalnie zostało zarejestrowane w marcu 2020 roku, ale już pod nazwą Denkmal Pomorze działaliśmy pod koniec roku 2019. Sama nazwa to dwa człony Denkmal – po niemiecku pomnik i Pomorze na którym działamy, taka hybryda. Początkowo planowaliśmy zająć się pomnikami ofiar I Wojny Światowej (tzw. Kriegerdenkmal), niektóre z nich w różnym stanie przetrwały do naszych czasów oraz nieczynnymi cmentarzami i miejscami pamięci. Okazało się, że jest większa potrzeba działania w zakresie ocalenia pamięci historycznej i działamy wielowątkowo, zajmujemy się też urządzeniami techniki i wszelkimi przedmiotami, które mają walory historyczne – stare fotografie, odznaczenia, pisma, listy, dokumenty. Staramy się, by odnalezione rzeczy trafiały do miejsc, gdzie będą wyeksponowane i dostępne szerszemu gronu odbiorców. Aktualnie stowarzyszenie liczy 23 członków. Skupia bardzo ciekawe osobowości o różnych zainteresowaniach i pasjach.
–A jakie to zainteresowania?
-Jest osoba, która zbiera polskie odznaczenia, inny kolega zbiera stare brzytwy, jeszcze inny kolekcjonuje stare fotografie ze Szczecina. W naszej grupie są także dziewczyny, które wnoszą ogromny wkład w funkcjonowanie stowarzyszenia, specjalizują się w eksploracjach opuszczonych obiektów, mają też przygotowanie do zejścia np. do podziemnych schronów. Jak widać grupa jest zróżnicowana pod względem osobowości i zainteresowań, to jest nasza zaleta. Ostatecznie mamy wspólny mianownik – zamiłowanie do historii.
– Czyli Pomorze Zachodnie jest atrakcyjnym terenem pod względem eksploracji, badań dawnych dziejów? Jaki okres jest najciekawszy?
– Pomorze Zachodnie to zbiór tysięcy obiektów o znaczeniu kulturowym i historycznym. W prawie każdej nawet wsi istniał cmentarz, pomnik, kościół. Po 1945 roku, kiedy ludność niemiecka została zmuszona do opuszczenia tych terenów obiekty po zostawione takie jak np cmentarze i pomniki ulegały celowemu niszczeniu. Po latach można odkrywać je na nowo.
–Ale niełatwo tam dotrzeć, trzeba chyba wiedzieć, gdzie szukać?
-Są pomniki ukryte w gęstej roślinności, są mauzolea głęboko w lesie, jest bardzo dużo niszczejących pałaców. Można też trafić na ciekawe przedmioty porzucone w zrujnowanych domostwach. Jeżeli ktoś zainteresuje się tym tematem, to nagle odkryje ogrom możliwości. Można planować całe dnie szlakiem tychże zabytków. Ciężko ocenić, który okres jest najbardziej ciekawy. Na pewno najłatwiej jest odszukać obiekty z okresu XIX i początku XX wieku, ale są także miejsca których historia sięga kilkaset lat wstecz. My najczęściej zajmujemy się okresem XIX – XX wiek.
– Jak wyglądają takie działania w praktyce, co z pozwoleniami, sprzętem?
-Za sobą mamy już dość dużo zrealizowanych prac. Począwszy od uratowania i odnowienia XIX wiecznego magla, który wyprodukowany został w Szczecinie w zakładzie Augusta Kintopa, ustawiliśmy do pionu dwa pomniki Ofiar I Wojny Światowej, zrobiliśmy porządek na kilku cmentarzach. Najważniejszym tematem, który jest w trakcie to jest upamiętnienie rodziny Quistorp, która wniosła ogromny wkład w rozwój przedwojennego Szczecina, a które to efekty widzimy po dziś dzień. Odnaleźliśmy dokładne miejsce pochówku Johannesa Quistorpa oraz elementy nagrobne członków jego rodziny.
–To postać, którą wielu kojarzy ze słynną wieżą w Szczecinie…
Tak jest , dlatego to był bardzo ważny krok w stronę upamiętnienia rodziny Quistorp w Szczecinie. Poruszamy się po miejscach, gdzie kiedyś dokonano celowych dewastacji i likwidacji. Z pozoru wydaje się, że nic już tam nie ma, ale zawsze coś się znajdzie, czasem zaskakująco dużo, jak np. płyty nagrobne na nieczynnym cmentarzu przy ul. Nowy Świat w Szczecinie. Wyjęliśmy na powierzchnię ponad 30 płyt. Zawsze działamy w oparciu o pozwolenia. Mieszkańcy są czujni, często dzwonią na policję, straż miejską, bardzo to szanujemy i doceniamy. Nie możemy sobie pozwolić na działania bez zgody właścicieli terenu, czy Wojewódzkiego Konserwatora Ochrony Zabytków. Działamy zawsze legalnie. Podstawowe sprzęty mamy swoje, w 2020 roku uzyskaliśmy dotację z miasta Szczecin, z dotacji częściowo doposażyliśmy się w sprzęt jak szpadle, piła łańcuchowa, grabie. Przy pracach wymagających specjalistycznego sprzętu jak np. georadar, sięgamy po pomoc innych stowarzyszeń z którymi współpracujemy. Tu trzeba przyznać, że w naszym środowisku ludzie są przychylni i grupy bardzo się wspierają.
-Niektórzy uważają, że nie powinno się propagować dawnej niemieckiej bytności na tych terenach. Czy faktycznie? Przecież jakby nie było, to element naszej historii lokalnej.
-Tak niektórzy twierdzą i zakładając stowarzyszenie obawialiśmy się, że będą padały złe słowa w naszym kierunku. A tu było miłe zaskoczenie! Czasy chyba się już zmieniły i myślenie także. Otrzymujemy zdecydowanie więcej dobrych słów niż tych złych. Dla przykładu mogę przytoczyć, że na sto komentarzy na Facebooku może jeden się trafi negatywny, ale w nim widać, że osoba która go napisała nie dysponuje żadnymi argumentami lecz zwykłą złością. Jest ogromne zainteresowanie tym co było na pomorzu przed naszym tu zamieszkaniem po 1945 roku. Z dużym zaangażowaniem staramy się działać w tematach związanych z polskimi akcentami, ale tych jest zdecydowanie mniej na pomorzu, ale się trafiają i sprawiają nam ogromną satysfakcję. Ostatnim przykładem jest znalezienie wśród dokumentów domowego archiwum listu pisanego przez dowódcę Brygady Kawalerii Bydgoszcz pułkownika Romana Abrahama z instrukcją jak postępować na wypadek śmierci Marszałka Józefa Piłsudskiego. List datowany jest na 11 maja 1935 roku, dzień później Józef Piłsudski umiera. To było poruszające dla nas znalezisko, a co ciekawe ołówkiem ktoś dopisał na dokumencie „otrzymałem jako opakowanie przy zakupach w Otwocku”. Zgodnie z naszą ideą dążymy, by co możliwe. pozostało w miejscu znalezienia, list trafi do Muzeum Narodowego w Szczecinie – Centrum Dialogu Przełomy.
-Ślady przeszłości są zauważalne dosłownie wszędzie. Czemu coraz więcej osób, grup, zajmuje się eksploracją, szukanie tego co dawne? To moda na historię lokalną czy po prostu pasja?
-Jak mówiłem wcześniej, coś się zmieniło i ludzie zaczynają analizować i doceniać historię. Nie nazwałbym tego modą, ale dążeniem do wiedzy. Wiedzy, którą możemy nabywać działając osobiście w terenie czy archiwum. Żadna książka nie przybliży nam na tyle mocno lokalnej historii jak analiza własna. Poza tym, poszukiwania dostarczają niesamowitych emocji. Znalezienie nawet małego elementy posiadającego historię jest bardzo ekscytujące, a później zaczyna się analiza i szukanie w dostępnych źródłach. W ten sposób możemy się dowiedzieć kto mieszkał w starej chacie przy naszym osiedlu, jakie wojsko stacjonowało w naszym mieście, czy też kto był producentem pieca wyniesionego z kamienicy albo skąd pochodzą cegły z której wybudowano budynki gospodarcze. Lokalna historia jest niesamowita a dobrze wykorzystując internet możemy bardzo dużo się dowiedzieć.
-Jak do was wstąpić?
-Jesteśmy otwarci na nowe osoby chętne do działania. Zwykle odbywa się to w ten sposób, że osoby przychodzą na nasze zapowiedziane akcje do pomocy, a jak okazuje się, że przychodzi po raz drugi, trzeci, wtedy jest sygnał, dla nas, że to jest ktoś, kto do nas pasuje i proponujemy członkostwo. Oczywiście jak ktoś bardzo chce, to może wstąpić bez wcześniejszego wykazania się w terenie, ale dla obu stron bardziej komfortowo jest najpierw się poznać. Wciągamy też chętnych znajomych. Tak tworzy się silna chętna do działania grupa. Operując imionami wspomnę, że Łukasz kolekcjonuje odznaczenia, Darek brzytwy, zajmuje się też pirografią czyli wypalaniem obrazów w drewnie, Blanka z Kasią i Oksaną lubią eksploracje miejsc opuszczonych, Tina jest biegła w genealogii i paleontologii, Artur to człowiek lasu – bierze plecak, psa i idzie w las nocować. Każde z nas coś kolekcjonuje, każdy ma wiedzę w rozmaitych dziedzinach. przytoczyłem tylko niektóre osoby, a jest ich więcej. Na koniec, może mały apel do ludzi, by nie wstydzili się zabierać ze śmietników wyrzuconych starych przedmiotów, fotografii, gazet, pism itp. W nich zapisana jest historia miejsc i ludzi. Prosimy także o zgłaszanie, jeżeli znajda Państwo coś ciekawego, na każde zgłoszenie odpowiadamy. Chętnie też doradzamy. Można nas znaleźć na Facebooku (link tutaj). Dzięki pomocy i informacji od mieszkańców można dużo więcej zdziałać.
Rozmawiał: Tomasz Wojciechowski