
Kto z nas nie lubił świątecznych prezentów? Lub czekał jako dziecko na Świętego Mikołaja, chociaż mówiono nam że on i tak nie istnieje? Niestety, współczesny Święty jest tylko kiepską kopią swego imiennika. Dziś Święty Mikołaj to wytwór komercji, uśmiechnięty grubas, w okularach, z czerwoną czapką, ubrany w kubrak. Mieszkał gdzieś na Biegunie Północnym lub w Laponii, pomagała mu w pracy żwawa gromadka elfów. Do tego obowiązkowo wchodził przez komin i pędził saniami. A kim Święty Mikołaj był naprawdę?
Mikołaj urodził się w Patras w Grecji około 270 roku naszej ery. Był biskupem Miry, odziedziczył też w spadku po zmarłych rodzicach ogromny majątek. Jednak mimo bogactwa nie zapomniał o biednych i potrzebujących, a tych w Mirze nie brakowało. Dopomógł na przykład trzem córkom zubożałego szlachcica, podrzucając im skrycie pieniądze na posag ślubny i właśnie o tym wydarzeniu wspomina Dante w „Boskiej komedii”.
Według innej legendy, podczas I Soboru Nicejskiego, wdał się w dyskusję z niejakim Ariuszem – libijskim teologiem, którego spoliczkował, dając do zrozumienia że ma inne zdanie niż adwersarz. Jego życie owiane jest wieloma innymi legendami. Podobno udało mu się kiedyś wskrzesić trzech młodzieńców zabitych za nie uregulowanie rachunku za noc w gospodzie. Kiedy zmarł? Dokładnie 6 grudnia, dożywszy sędziwego wieku 80 lat. Jeśli dać wiarę opowieściom, po śmierci zwłoki Świętego Mikołaja zaczęły wydzielać leczniczą mirrę. Święty Mikołaj z Miry jest patronem dzieci, żeglarzy, ludzi biednych, oraz panien bez posagu. Ponadto jest patronem Rosji, Berlina, Bydgoszczy, Chrzanowa oraz kancelistów parafialnych i wytwórców guzików. Jego wspomnienie w kościele katolickim przypada na 6 grudnia.
Wizerunek
Już w XIII wieku pojawił się w Europie zwyczaj obdarowywania się prezentami. Rzecz jasna w dniu 6 grudnia, a prezenty wręczano przeważnie dzieciom. W niektórych krajach były to podarki od Świętego Mikołaja, prezenty przynosiła we Włoszech Dobra Czarodziejka, a w Skandynawii- Gnomy. W Rosji był to Dziadek Mróz, prawdopodobnie postać z rosyjskiego folkloru, która porusza się po śnieżnych ostępach „trojką”, trójkonnym zaprzęgiem. Dziadek Mróz to składowa trzech postaci ze słowiańskich tradycji. Pierwszą był Pozvizd– mroczny bóg wiatru. Druga postać to Ziemnik, słowiańskie bóstwo przedstawiane jako starzec o siwych włosach i brodzie. Jego pojawienie się zwiastowało lodowatą zimę. Korochun natomiast lubił porywać dzieci i wrzucać je do worka. Rodzice, aby odzyskać swe uciechy, musieli wykupić je podarkami. Dziadkowi Mrozowi towarzyszyła Śnieżynka. Została ona według legendy ulepiona ze śniegu. W okresie stalinowskim próbowano rozpowszechnić tradycję Dziadka Mroza do innych krajów, w tym także do Polski. Od 2005 roku w Rosji obchodzone są urodziny Dziadka Mroza, które wypadają na dzień 18 listopada. Dziadek Mróz zamieszkuje na co dzień w miejscowości Wielki Ustiug w północnej części Rosji.
U nas obowiązuje tradycja świętowania 6 grudnia, natomiast popkultura amerykańska wyznaczyła Świętemu Mikołajowi rolę darczyńcy w Wigilię. W rezultacie mamy w grudniu podwójny zastrzyk podarków, gdyż są one też chowane pod choinką. Historia nowożytnego Świętego Mikołaja zaczęła się w 1823 roku, gdy Clement C. Moore, dziennikarz i profesor studiów biblijnych z Nowego Yorku opublikował swój wiersz; „Wizyta Świętego Mikołaja”. Towarzyszyły mu sanie zaprzężone w 8 reniferów, którymi przybywał aby wślizgnąć się do środka przez komin i obdarować mieszkańców prezentami. Mikołaj w wierszu Moore’a był wesołym jegomościem i wyglądał tak:
„Brodę zaś długą miał w kolorze białym
Dym z fajki, którą ściskał wargami otaczał
Jak aureola miał szeroką głowę
Gdy śmiał się, krągły brzuch, którym się otaczał
Trząsł się niczym galaretka owocowa
Był tłuściutki, pyzate policzki nadymał
Ujrzawszy go nie mogłem od śmiechu się powstrzymać
On zaś przymrużył oko, skinął głową i ręką
Uspokoił mnie bym się niczego nie lękał”.
Już niebawem nowojorskie czasopismo „Harper’s” zaczęło publikować rysunki przedstawiające Świętego Mikołaja, których autorem był Thomas Nast. Ostateczny wizerunek bohatera artykułu zawdzięczamy jednak koncernowi Coca-Cola, a konkretnie specowi od reklamy, Haddonowi Sundblomowi. Reklamy przedstawiały Mikołaja bawiącego się przyniesionymi prezentami, zaglądającego do lodówki domowników w celu wypicia Coca-Coli. Nowoczesny wizerunek świętego Mikołaja szybko przypadł do gustu klientom i stał się symbolem. Święty Mikołaj pojawiał się więc w centrach handlowych, w szpitalach, na ulicach. W Polsce kojarzymy na pewno hasło „Coraz bliżej Święta” i reklamę z wielką, czerwoną, oświetloną ciężarówką Coca-Coli. Co ciekawe, był inny koncern, który „przywłaszczył sobie” postać Mikołaja. To Pepsi. W ich wydaniu rubaszny staruszek i jego elfy imprezują pijąc napój, ubrani są natomiast na niebiesko. Tak przedstawiała to reklama telewizyjna, swego czasu zresztą dość popularna.
Renifery
A co z reniferami w zaprzęgu Świętego Mikołaja? Kometka, Amorek, Tancerz, Pyszałek, Błyskawiczny, Fircyk, Złośnik i Profesorek, oraz Rudolf to zwierzęta ciągnące magiczne sanie z Mikołajem. Jeśli dać wiarę wyliczeniom UNICEF ‘u, to zaprzęg Świętego Mikołaja musiałby zatrzymać się blisko 842 milionów razy, aby odwiedzić dom każdego dziecka! Daje to 20 miliardów metrów na sekundę. Rudolf ze swym przydomkiem „Czerwononosy” jest chyba najbardziej rozpoznawalnym reniferem. I faktycznie jego nos mógłby być czerwony, gdyż zwierzęta te posiadają gęstą sieć naczyń krwionośnych zlokalizowanej płytko pod skórą w pobliżu narządu węchu. Rudolf doczekał się też piosenki, był nią przebój „Rudolph the Red-Nosed Reindeer”.
Niebawem czekają nas Święta Bożego Narodzenia, oraz dzień 6 grudnia. Obdarowujmy bliskich, cieszmy się sami z podarków, ale pamiętajmy o tradycji związanej z tym wyjątkowym Świętym.
Tomasz Wojciechowski