Rozmowa z Eugeniuszem Żuberem, znanym samorządowcem i działaczem społecznym.
– W tym roku obchodził Pan 80 urodziny. To chyba dobry czas na podsumowanie swej działalności i rozmowę o dalszych planach- a wiem, że takie są. Jak wspomina Pan swoją karierę w samorządzie?
– Z samorządem związany byłem jako radny 4 kadencje i pełniłem funkcję wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej przez 3 kadencje. Zawodowo wybrany przewodniczącym Sejmiku Koszalińskiego w latach 1994-1998 . W Krajowym Sejmiku Samorządu Terytorialnego byłem członkiem prezydium. Przed przejściem na emeryturę pracowałem jeszcze jako sekretarz Gminy Mielno w latach 2003-2007. Ponadto byłem naczelnikiem miasta Miastko, wiceprezydentem i prezydentem Koszalina. Praca i działalność na różnych szczeblach samorządu wzbogacała moje doświadczenia samorządowe . Dla mnie samorząd to lokalna i regionalna służba mieszkańcom. W takim duchu maja także realizować swoje zadania i obowiązki pracownicy samorządowi na różnych szczeblach.
Patrząc z perspektywy czasu, praca w samorządzie miała kilka odcieni, inna była na początku – lata siedemdziesiąte ubiegłego wieku- i inna po różnych reformach administracji i samorządu.
– A jak znalazł się Pan w Koszalinie?
– Do Koszalina trafiłem w 1964 roku gdy zaproponowano mi pracę w Wojewódzkim Zrzeszeniu LZS. Wtedy byłem nauczycielem w Szkole Podstawowej w Sypniewie koło Wałcza i jednocześnie przewodniczącym koła LZS „Zryw Sypniewo „. Propozycję przyjąłem. W Koszalinie mieszkam już 48 lat, w latach 1966-1974 pracowałem w Miastku w powiatowej i miejskiej administracji. Tam dostałem mieszkanie- w Koszalinie mieszkałem na sublokatorce. Moja praca związana z samorządem rozpoczęła się w Koszalinie od 1974 roku. Czas mej pracy zawodowej i społecznej tamtego czasu wspominam z pozytywnym odczuciem. Miałem szczęście pracować i współpracować z ludźmi czynu, autorytetów, odpowiedzialności osobistej i zbiorowej. Byłem także reprezentantem Koszalina i regionu w kilku centralnych gremiach doradczych i opiniodawczych. Jako członek Narodowej Rady Kultury – rady przy premierze, dwukrotnie miałem propozycje pracy ministerialnej w Warszawie. Nie skorzystałem. Proponowano mi także pracę akademicką w Bydgoszczy. Odmówiłem.
– W Sypniewie z tego co pamiętam, poznał Pan swoją żonę. Jesteście już ponad 50 lat razem, to piękny staż małżeński.
– W szkole w Sypniewie, byliśmy nauczycielami. Urszula od nauczania początkowego , ja uczułem geografii i prowadziłem wf. Po przeprowadzeniu się do Koszalina w dniu 30 kwietnia 1965 roku zawarliśmy związek małżeński. Mieliśmy jubileusz 50 lecia w 2015 roku.
– Wspomniał Pan o reformach samorządu. Jak można podsumować 30 lat samorządu w Polsce?
– W minionym czasie doświadczyłem wielu zmian dotyczących administracji państwowej centralnej i wojewódzkiej oraz samorządu terytorialnego. Dziś zadania państwowe nakładane na organy samorządowe wymagają ich pełnego finansowania przez budżet państwa, poprzez subwencje lub dotacje. Tak jednak nie jest. Najczęściej samorządy by je dobrze wykonać muszą je dofinansować. Przykładem jest subwencja oświatowa, która nie pokrywa w pełni zadań edukacyjnych. Zdarza się, że podejmowane ustalenia ustawowe obciążające wykonawstwem organy i instytucje samorządowe nie wskazują źródeł finansowania. Wiele jednostek samorządowych, a szczególnie gmin i powiatów działa tylko dzięki subwencjom i dotacjom z budżetu państwa bo dochody własne są znikome, nie są zatem w pełni samorządowe. Zmiany każdorazowo miały doprowadzać do lepszych rozwiązań. Jednak nie zawsze tak było. Samorządność wprowadzona w Polsce ustawą z 8 marca 1990 roku dała dobry kierunek na współczesny czas. Od 1999 roku utworzone zostały samorządy wojewódzkie i powiatowe. Jednak podział terytorialny wówczas przyjęty był zbyt polityczny, a po latach wymagający wielu nowych korekt i zmian.
– W lipcu 1998 roku parlament uchwalił 4 reformy- o oświacie, służbie zdrowia, ubezpieczeniach i podziale terytorialnym państwa. Właśnie o utracone wtedy województwo środkowopomorskie chciałem Pana zapytać, gdyż jest Pan znanym orędownikiem jego ponownego powstania.
– Utworzenie województwa obiecywane jest przez partię rządzącą od ponad 10 lat ustami prezydenta, premierów, prezesa partii, różnych posłów i ujecie w programie PiS. W 2016 roku napisałem list obywatelski do prezesa PiS. Ponownie w 2019 roku skierowałem wystąpienie do premiera RP Mateusza Morawieckiego. Odpowiedzi są lakoniczne, ani tak, ani nie. Od pewnego czasu grupa przedsiębiorców z Koszalina, Słupska i Kołobrzegu domaga się utworzenia województwa, stosując różne formy walki o rozwój Pomorza Środkowego. W parlamencie powstał zespół parlamentarny, który ma pilotować sprawy Pomorza Środkowego. Moim zdaniem zmian wymagają wszystkie poziomy terytorialnego podziału. Obecny podział jest tylko poprawny, tak ocenił w 2001 roku sejm i senat. Państwo powinno mieć dobry, a nie tylko poprawny podział terytorialny.
– Proszę jeszcze przybliżyć swoje plany wydawnicze, wiem że na jesieni ukaże się Pana kolejna książka?
– Aktualnie kończę rękopis już dziesiątej książki, to taki przegląd po moich książkach i zawiera moje przemyślenia o Koszalinie dziś. Mam nadzieję, że ukaże się drukiem jesienią. Patrząc z perspektywy czasu nasuwa mi się myśl, że w swej pracy i działalności społecznej zostawiłem ślady aktywności, a napisane książki promują i rejestrują współczesne fakty i zdarzenia w Koszalinie. Książka ta będzie miała charakter katalogu poszerzonego o niektóre wydarzenia z mojego życia samorządowego, publicznego i osobistego. Ujęte są również różne rozmowy i komentarze z artykułów i wywiadów prasowych. Publikacja składać się będzie z trzech bloków tematycznych: książki, autor i miasto.
– A jakie jest Pana motto życiowe, myśl przewodnia Pana życia?
– Każdy ma swoją drogę życia, a na niej znaki nakazu i zakazu, prędkości i ograniczeń, problemów, dobroci i życzliwości, planów i marzeń, radości i smutków. Na niej są fakty i zdarzenia zależne i niezależne. Czasy się zmieniają i tego doświadczamy, a na skrzyżowaniach życiowych nie stoją żadne drogowskazy- decydujesz sam. Ponoć, jak pisał Jan Kochanowski: dwa są szczęścia na świecie : jedno małe być szczęśliwym, drugie wielkie – uszczęśliwiać innych. I tego trzeba się w życiu trzymać.
Rozmawiał:
Tomasz Wojciechowski