Skazani na śmierć za brak mięsa

sklepLata powojenne, oraz cały okres PRLu wiele osób pamięta jako czas pustych półek, i braków towarowych, w tym też mięsa.  Lata 60 przyniosły tzw. „aferę mięsną”- grupa dyrektorów zakładów, oraz pracowników i kierowników sklepów mięsnych  została zatrzymana pod zarzutem kradzieży mięsa, podmieniania towaru, fałszowaniu faktur. Ale ta działalność nie byłaby możliwa bez przyzwolenia partyjnych władz w Warszawie. Zadziałało tu prawo serii i reakcja władzy w „białych rękawiczkach”.  Problem braku mięsa w społeczeństwie chciano jakoś usprawiedliwić, stąd pokazowy proces, oraz napiętnowanie oskarżonych. Zjawisko nielegalnego handlu mięsem było jednak bardzo powszechne, z resztą wiadomo, że spekulowano, wymieniano co się tylko dało. Dobrze poinformowani w społeczeństwie i tak wiedzieli, że braki w mięsie czy wędlinach są spowodowane tym, że Rosjanie wywożą nasze świnie i krowy.

Taka chodziła przynajmniej fama. A widok pustych półek i haków mięsnych nie pozostawiał  wyboru: kupić na czarnym rynku, lub nie kupić wcale, albo towar marnej jakości.
Wszystko zaczęło się z pozoru niegroźnie- od donosu do Komitetu Partii. Mechanizm ruszył. Po długim śledztwie i przesłuchaniach, w toku których jedni winni kolejno  wskazywali drugich,20 listopada 1964 roku rozpoczął się proces oskarżonych w aferze mięsnej. Ostatecznie aresztowano ponad 400 osób. Głównym oskarżonym był dyrektor Stanisław Wawrzecki. ( ojciec współczesnego aktora, Pawła Wawrzeckiego), aresztowany w kwietniu 1964 na lotnisku Okęcie, gdy wracał z grupą handlowców z podróży służbowej z Bukaresztu. W procesie przyznał się, że przyjmował łapówki od kierowników sklepów mięsnych (w sumie ok. 3,5 mln ówczesnych złotych).
Oprócz niego oskarżono czterech dyrektorów handlu mięsem, czterech kierowników sklepów oraz właściciela prywatnej masarni. Prokurator wniósł o trzy kary śmierci. Sąd Wojewódzki m.Warszawy orzekł jedną, która została wykonana. Na karę śmierci skazano Stanisława Wawrzeckiego i wyrok mimo apelacji-wykonano 19 marca 1965r  przez powieszenie w mokotowskim więzieniu na ulicy Rakowieckiej w Warszawie. Czterech innych dyrektorów skazano na karę dożywotniego pozbawienia wolności, pozostali dostali od 9 do 12 lat więzienia; orzeczono też przepadek mienia i wysokie grzywny. Proces nie odbywał się  w trybie przewidzianym przez kodeks postępowania karnego z 1928 r. lecz w trybie doraźnym przewidzianym dekretem PKWN z 1945, co było rażącym naruszeniem prawa i prawa do obrony w ogóle. Na domiar złego, mienie rodzin oskarżonych skonfiskowano, ludzie ci, zostali umieszczeni poza nawiasem społeczeństwa, naznaczeni jako rodziny malwersantów, osoby z gruntu złe etycznie.
Dziś, po tylu latach, w dobie kolosalnych afer, nadużyć, nikomu z nas zapewne nie przyszłoby do głowy, żeby skazywać na śmierć za mięso. Jest to jeden z najbardziej smutnych epizodów funkcjonowania PRL.
Tomasz Wojciechowski

Registration disabled