Śmierć zakonnicy

Historia śmierci siostry  Berthy von Massow z pewnością jest znana wielu mieszkańcom Koszalina. Jakie były okoliczności jej zgonu?

Wszystko zaczęło się w 1868 roku w Szczecinie, tam bowiem rozpoczęło swoją działalność Zgromadzenie Sióstr Domu Salem. Głównym zadaniem sióstr była opieka nad osobami chorymi. W 1904 roku funkcję siostry przełożonej objęła Bertha Von Massow. Ona też podjęła decyzję o przeprowadzce zakonu do Koszalina, gdzie można było rozwinąć działalność  i stworzyć Dom Macierzysty dla diakonis.
Władze miejskie Koszalina chętnie zgodziły się na przyjazd sióstr. Zjawiły się one w 1911 roku a już niespełna dwa lata później doprowadziły do wybudowania szpitala miejskiego imienia cesarza Wilhelma.

 Diakonisy miały także zarządzać szpitalem, czyniąc z niego jedną z najbardziej znanych placówek medycznych w regionie. Na jego podwalinach, wiele lat później miał rozpocząć funkcjonowanie Szpital Wojewódzki  im. Mikołaja Kopernika . 

W czasie I wojny światowej w koszalińskim szpitalu przebywało nierzadko kilkuset rannych żołnierzy. Operatywność  siostry Berthy  przyczyniła się do tego, że w latach 1930-1932 diakonisy przejęły szpital na własność, jednocześnie rozpoczęła się budowa kolejnego skrzydła szpitalnego. Okres spokoju trwał do ostatnich lat II wojny światowej. W 1944 roku szpital i Dom Macierzysty sióstr stanowiły dla wielu rannych miejsce opieki i wsparcia.  Siostry Salem pomagały wszystkim.  Otoczyły też opieką polskich robotników przymusowych.

Gdy 1 marca 1945 roku oddziały Armii Czerwonej pojawiły się w bezpośredniej bliskości  Koszalina , siostry Salem musiały odpowiedzieć sobie na pytanie co dalej?  Większość sióstr, dzieci z domów dziecka   i ranni przewiezieni zostali w dniach 1-2 marca w głąb Niemiec. Nie mniej, szpital w Koszalinie pełnił nadal swoją rolę, pozostało w nim prawie 20 zakonnic. Także siostra przełożona Bertha von Massow.

Czy pozostałe na miejscu siostry liczyły się z tym, że dojdzie do grabieży lub gwałtów? Zapewne tak. Takie zachowanie  żołnierzy Armii Czerwonej i towarzyszących  im  grup wszelkiej maści maruderów było normą, grabiono i mordowano bez sentymentów. Wieści o tym zapewne docierały do mieszkańców Koszalina . Wszak w mieście nie brakowało rannych żołnierzy Wehrmachtu i cywilnych uciekinierów. Już po wkroczeniu do Koszalina czerwonoarmistów, szpital miał stać się lazaretem wojennym. Rosjanie pojawiali się w Domu Macierzystym i szpitalu kilkakrotnie.

Registration disabled