Tajemnica Świętego Graala

Święty Graal, to chyba najbardziej pobudzający wyobraźnię artefakt. Czy istniał na prawdę? A może stał się symbolem, czymś nieuchwytnym, poszukiwaniem doskonałości? Święty Graal nie był wymyślonym przedmiotem arturiańskiej legendy, nie był mitem. Kielich, z którego Jezus pił podczas ostatniej wieczerzy zapewne istniał naprawdę, chociaż nie przypominał przedmiotu, który podsuwa nam wyobraźnia i film z Indianą Jonesem.

Graal jest jednym z tych tajemniczych, biblijnych przedmiotów, które ciągle fascynują, tym bardziej że do tej pory nikt go raczej nie odnalazł. Arka Przymierza zapewne spoczywa w jednej z pieczar, lub w którymś z systemów tuneli których pełno wokół Jerozolimy. Ukryto ją tam prawdopodobnie wieki temu gdy starożytny Izrael i jego stolicę ogarnęła wojenna zawierucha. Całun Turyński, płótno, w które owinięto po śmierci ciało Jezusa, został nie tylko odkryty, ale też można go podziwiać, gdyż wystawiano go na widok publiczny. Tylko Święty Graal nadal jest nieuchwytny, tajemniczy.

Czym był, a czym nie był Graal

Według jednej z teorii, Święty Graal od ponad pół wieku znajduje się w katedrze w Walencji. Używany był przez wielu papieży w czasie sprawowania mszy świętej, nawet przez papieża Benedykta XVI. Kielich trafił do Rzymu, gdzie żyjący w I w.n.e. papież Sykstus II nakazał swemu diakonowi, św. Wawrzyńcowi wysłać go do Hiszpanii. We wrześniu 1399 r. ówczesny król Aragonii Marcin I Ludzki kazał go przenieść do swojej kaplicy w pałacu w Saragossie. Jego następca Alfons V Aragoński umieścił Graala właśnie w katedrze w Walencji. Ponoć spoczywa tam do dziś. O ile oczywiście jest to prawdą, gdyż w dziejach świata Święty Graal był interpetowany różnie i pod różną postacią. Nawet utożsamiano go z ziemskimi potomkami Jezusa, którzy mieli tworzyć królewską linię, dającą początek dynastii francuskich Merowingów. Czym zatem był, a czym z pewnością nie był Święty Graal?

W średniowiecznym XIII-wiecznym niemieckim poemacie powstałym w Turyngii , określany jest jako wielki kamień, szmaragd który zdobił koronę Lucyfera. Wypadł on na ziemię z korony, w momencie gdy upadły anioł został strącony z niebios za bunt przeciw Bogu. To oczywiście mit, ale był na tyle traktowany serio, że poszukiwania Graala zlecił sam szef SS Heinrich Himmler, który wierzył w tą opowieść. Wysłał w tym celu do południowej Francji Otto Rahna, archeologa-amatora i autora dwóch książek traktujących o Graalu. Tajemnicza śmierć badacza w górach Tyrolu w 1939r. stała się powodem do spekulacji, że faktycznie Rahn coś znalazł lub wiedział za dużo.

Naukowcy wskazują na łacińskie słowo „gradus” („stopień”) jako pochodzenie słowa „graal”, co odnosiło się być może do półmiska albo miski o ścianach wyciętych w kształcie stopni. W średniowiecznych eposach, Graal jest naczyniem i tajemniczą świętą relikwią związaną z Jezusem. W jednym z tych opowiadań rycerz Gawain dowiaduje się że Graal został wykonany przez Józefa z Arymatei. Ten umieścił go u stóp konającego Jezusa i zebrał do niego krew Zbawiciela. Potem Józef przybył do Brytanii i przekazał go swoim potomkom. Józef pojawia się z resztą w tekście Roberta de Boron. To ten autor po raz pierwszy nazwał Graala „Świętym” i skojarzył go z kielichem z ostatniej wieczerzy. Otóż w tym dziele, Józef z Arymatei po zgodzie Piłata na pogrzebanie Jezusa, otrzymuje od niego kielich, którego Jezus używał podczas Ostatniej Wieczerzy. Do tego kielicha Józef zbiera krew Jezusa. Józef, po zburzeniu Jerozolimy przez Rzymian ucieka do Brytanii i tam ukrywa kielich. Akcja dzieje się też za panowania króla Artura, kiedy jego rycerze rozpoczynają poszukiwania boskiego kielicha.

Niektórzy uważają, że pochodzenie legendy o Graalu ma swoje źródło w celtyckim bajaniu i opowieści o magicznym kotle, któr miał moc odradzania i dawania życia. Jeszcze inni utożsamiają Świętego Graala z Całunem Turyńskim i w cała sprawę gotowi są zaangażować Templariuszy, których w poematach rycerskich łączy się z kielichem.

Patrząc na tajemnicze początki i działalność zakonu Templariuszy, może być w tym jakaś część prawdy. W 1118 r. francuski szlachcic Hugo de Payens założył w Jerozolimie Bractwo Ubogich Rycerzy Chrystusa. Miało się ono opiekować pielgrzymami przybywającymi do Ziemi Świętej a poparcia udzielili mu zarówno patriarcha Jerozolimy jak i król Baldwin II, który oddał rycerzom do dyspozycji wschodnią część swojego pałacu. Templariusze zamieszkali w miejscu, gdzie kiedyś wznosiła się świątynia króla Salomona. Przez dziewięć lat nie przyjęli w swe szeregi nowych członków. Czyżby uznali, że w dziewięciu (bo tylu ich było) potrafią chronić wszystkich pielgrzymów w Ziemi Świętej? W miejscu, w którym kiedyś stała świątynia, kopali zawzięcie przez całe lata. Czego szukali? Tego nie wiemy, ale wrócili do Europy i natychmiast zaczęli obrastać w siłę i majątek. Hugo de Payens został Wielkim Mistrzem świątyni a wkrótce papież Inocenty II podporządkował zakon bezpośrednio Watykanowi. Templariusze stali się międzynarodową potęgą. Dysponowali najlepiej zorganizowaną i wyszkoloną armią ówczesnej Europy. Mówiono że Templariusz wyposażony jest w zbroję nie tylko przeciw wrogom, lecz także przeciw demonom i złu tego świata. Kres Templariuszom położył król Francji Filip Piękny, a ostatniego Wielkiego Mistrza zakonu, Jakuba de Molay spalono na stosie w 1314r. Jeśli byli związani z tajemnicą Świętego Graala, zabrali tę wiedzę ze sobą.

Templariusze są kojarzeni z dziejami Graala, zwłaszcza w książkach i filmach związanych z tą tematyką. W regule Templariuszy był też zapis nawiązujący do kielicha: „Powinniście ponadto wyznawać swoją wiarę z czystym sercem w dzień i w nocy, aby można was było porównać pod tym względem do najmądrzejszych z wszystkich proroków, którzy powiedzieli (…) Co znaczy: „Wezmę kielich zbawienia”.

Świadek i ostatnia wieczerza

A gdyby można było oprzeć się na świadectwie świadka, kogoś kto widział święty kielich i opisał jego wygląd? Co prawda świadek ten nie był tam osobiście, lecz widział scenę ostatniej wieczerzy pańskiej i ustanowienie pierwszej Eucharystii w jednej ze swoj wizji. Wizji wiarygodnych, spisanych i upublicznionych, w oparciu o które Mel Gibson stworzył film „Pasja”.

Mowa tu o charyzmatycznych wizjach błogosławionej Anny Katarzyny Emmerich, niemieckiej mistyczki żyjącej na przełomie XVIII i XIX w. Dowiedzmy się zatem, jak wyglądał kielich, kto go przyniósł i co się z nim dalej działo.

Jeszcze przed rozpoczęciem ostatniej wieczerzy, ” Piotr i Jan poszli do owej tylnej komnaty, gdzie było ognisko wielkanocne, po kielich, który otrzymali od Weroniki.” Mowa tu o świętej Weronice, tej, która otarła potem twarz umęczonego Chrystusa w drodze na ukrzyżowanie. Skąd ona miała ów kielich, czy może dano go jej tylko na przechowanie- tego nie wiemy. Natomiast wedle opisu, Graal miał w swojej podstawie zamocowaną łyżeczkę a po obu stronach kielicha znajdowały się ucha, za które można go było podnosić. Podczas wieczerzy znajdował się w kielichu jeszcze mniejszy kubek. Dalej w relacji czytamy, że „Po ukończeniu tych świętych obrzędów przykryto kielich (…). Piotr i Jan odnieśli teraz także Najśw. Sakrament do owej tylnej komnaty, oddzielonej od sali zasłoną, otwierającą się w środku. (…) Sakrament umieszczono z tyłu nad ogniskiem wielkanocnym, ale niezbyt wysoko. Józef z Arymatei i Nikodem mieli odtąd zawsze w razie nieobecności Apostołów mieć baczenie nad tą świętością i nad całym wieczernikiem”.

Wynikałoby z tego, że święty kielich pozostał w wieczerniku, Jóżef z Arymatei nie zabrał go więc ze sobą na Golgotę, by zebrać krew Zbawiciela. Jednak to, co z Graalem działo się dalej, jest już owiane zasłoną tajemnicy.

Katarzyna Emmerich bardzo szczegółowo opisała ostatnią wieczerzę, wskazując na to że tak naprawdę ustanowiono tam kanon pierwszej mszy świętej z eucharystią. A jednak wszystkie cztery ewangelie milczą na temat Graala, wspominając tylko że Jezus „wziął kielich” a ostatnia wieczerza i ukrzyżowanie Jezusa jest tylko skrótem tych wydarzeń. Wynikało to zapewne z faktu, że uczniowie Jezusa spodziewali się rychłego wypełnienia dobrej nowiny o nadchodzącym królestwie bożym, więc nie zadbano o szczegóły opisu. Poza tym, pamiętajmy że przekaz ten miał być zrozumiały i przystępny a tło wydarzeń było znane współczesnym. Ale czas mijał i nic się nie wydarzyło. Zatem przekazy ustne trzeba było spisać. Tak powstały ewangelie, spisane prawdopodobnie co najmniej 80 lat po wydarzeniach w Jerozolimie.

Ewangelii znamy sporo. Jest ewangelia wg. św. Tomasza, św. Filipa, nawet wg Judasza i inne. Są to jednak tzw. apokryfy, które nie są oficjalnie uznane za kanon i nie włączono ich do Nowego testamentu. To właśnie w jednym z apokryfów znajduje się zapis, który jest poparciem dla zwolenników tezy, jakoby Jezus miał potomstwo z Marią Magdaleną i jego dzieci utworzyły linię krwi „Saint Graal”. W „Ewangelii Filipa”, stosunki między Jezusem i Marią zostały opisane tak: „A towarzyszką Zbawcy jest Maria Magdalena. Bowiem Chrystus kochał ją bardziej niż wszystkich uczniów i często całował w usta. Reszta była tym urażona i wyrażała naganę. Mówili mu: Czemu kochasz ją bardziej niż nas? Zbawca odpowiedział im: Czemu nie kocham was tak, jak jej…? Wielka jest tajemnica małżeństwa – bo bez niej świat by nie istniał. Teraz istnienie świata zależy od człowieka, a istnienie człowieka od małżeństwa.”

W 1982 r. pojawiła się kontrowersyjna książka pt. „Święty Graal. Święta krew.” , która została napisana przez Michaela Baigneta, Richarda Leigha oraz Henry Lincolna. Zaproponowali oni, aby zwrotu „Saint Graal” szukać w zwrocie „sang royal”, co można przetłumaczyć jako „królewska krew”. Ich zdaniem Graalem była sama Maria Magdalena, która rzekomo nosiła w łonie dziecko Jezusa. Byłaby ona właśnie tym „świętym naczyniem”, przechowującym królewską krew Jezusa. Jezus wjeżdżając do Jerozolimy na ośle był nie tylko formalnie namaszczonym mesjańskim Chrystusem, był także przyszłym ojcem a jego żona była w trzecim miesiącu ciąży.- tak twierdził też w swej książce sir Laurence Gardner, genealog i pisarz. Teorie te są fantastyką, chociaż nadal wzbudzają duże zainteresowanie, o czym świadczyło „pociągniecie” tego wątku przez autora „Kodu Leonarda da Vinci”.

A propos Leonarda i jego słynnej „Ostatniej Wieczerzy”, to nie jest to oczywiście wierny obraz tamtej sceny. Wyobraźnię rozpala jednak postać, przez niektórych uważana za Marię Magdalenę, zasiadająca obok Jezusa, brak na stole jakiegokolwiek kielicha i tajemnicza ręka z nożem. Jeśli spojrzymy na nasze „lokalne podwórko” także znajdziemy niecodzienne malowidło- z kościołem w dawnym Marianowie wiąże się malowidło z XVI w ukazujące złożenie Jezusa do grobu. Lamentuje nad nim ubrana w żółtą suknię kobieta, będąca w wyraźnej ciąży…

Nie można też zapomnieć, że Jezus miał rodzinę, wśród której znajdował się jego starszy brat zwany Jakubem Starszym. Można przyjąć, że nie byli to dosłownie „bracia” Jezusa, czyli synowie Józefa z pierwszego małżeństwa. Ale np. krewni, bracia cioteczni etc. Nie mniej, mogli oni pozostawić po sobie ziemskie potomstwo związane genealogicznie z Chrystusem.

Maria Magdalena i Jezus

Kim była Maria Magdalena i dlaczego w taki sposób łączono ją z Jezusem? Jeśli sięgnęlibyśmy np. do „Słownika Archeologii Biblijnej”, okazałoby się że człon jej imienia, „migdal” to nic innego jak po chebrajsku „Wieża”. Magdala to też miejscowość w Izraelu położona niedaleko Tyberiady na zachodnim brzegu jeziora Genezaret. W starożytności miasto było ważnym ośrodkiem rybackim. Maria Magdalena oznaczać może zatem Marię z Magdali.

Wiemy, że Jezus wypędził z niej 7 złych duchów i jej pierwszej ukazał się po zmartwychwstaniu. Ona stała pod jego krzyżem w chwili śmierci. Bardzo często mylono ją również z inną kobietą w Piśmie Świętym przyłapaną na cudzołóstwie. Wielu biblistów wskazuje jednak, że to utożsamienie jest błędne. Przeciwnie, Maria Magdalena finansowała działalność Jezusa. Mogła być zatem nie młodą kobietą, ale dojrzałą, zamożną niewiastą, która wierzyła w mesjańskie posłannictwo Jezusa. Nie oznacza to, że była jego żoną i matką jego dzieci. To wydaje się dość absurdalne. Z całą tą sprawą wiąże się jeszcze jedna tajemnica. Kieruje nas ona do XIX wiecznej Francji i do pewnego proboszcza…

Tajemnica księdza Saunière’a

Wówczas to do małej francuskiej wsi Rennes-le-Château przybył nowy proboszcz, Bérenger Saunière. Podczas prac remontowych w swoim kościele odkrył pewnego dnia coś, co sprawiło, że stał się jednym z najbogatszych ludzi w południowej Francji. Jednocześnie razem ze swoją gosposią, nocami, w tajemnicy rozkopywał miejscowy cmentarz. Czego szukał? Czyżby czyjegoś grobu?

Tuż przed śmiercią proboszcza, posłano po ojca Jeana Rivière, by ten wyspowiadał umierającego Saunière’a i udzielił mu ostatniego namaszczenia. Faktem jest, że ojciec Rivière wyszedł z pokoju umierającego „blady jak ściana”. Drżały mu ręce i nie mógł wydusić z siebie nawet jednego słowa. Co zadziwiające- nie dał Saunière’owi rozgrzeszenia ani nie udzielił mu ostatniego namaszczenia. Ojciec Rivière do końca życia milczał i nie zdradził nikomu ostatnich słów proboszcza Rennes-le-Château. Ale też pod wpływem tej rozmowy zamieścił w swym kościele wiele symboli, które do dziś stanowią tajemnicę. Jedną z nich były figury dwóch Jezusów. Jeden z nich leżał martwy w grocie, drugi był ukrzyżowany miał otwarte oczy.

Do kogo mógł należeć znaleziony przez Saunière’a skarb i czy były to kosztowności? Możliwe, że do wspomnianych już Templariuszy. W 1285 roku, gdy zmuszeni zostali do opuszczenia Palestyny, grupa Templariuszy przybyła do wioski w pobliżu Rennes-le-Château. Jakby tego było mało. zaledwie 60 km od wioski znajdują się ruiny twierdzy Montsegur, ostatniego bastionu katarów- heretyków, których zwalczał kościół, ze względu na ich postrzeganie Jezusa przez pryzmat człowieka. Według legendy czterech innowierców podczas oblężenia w 1244r. wymknęło się z bezcennym skarbem. Mogli dotrzeć do Rennes-le-Château.

Skarbem nie musiało być złoto, lecz coś wartościowego w sensie wiary, coś co podważało dogmaty ustanowione już wcześniej na licznych soborach… A jeśli stulecia później wpadło to w ręce biednego proboszcza, ceną za milczenie mogło być dostatnie życie na koszt Watykanu. Święty Graal to nie tylko przedmiot, teorie spiskowe, tajemnica. To symbol boskości, duchowości, czegoś ponadludzkiego, nie z tego świata. I tak należy go postrzegać, a poprzez to, dążyć samemu do odnalezienia w życiu takiego duchowego Graala…

Tomasz Wojciechowski

Registration disabled