
Rozmowa z Arkadiuszem Klimowiczem, burmistrzem Darłowa.
–Panie burmistrzu, jak Darłowo radzi sobie gospodarczo i inwestycyjnie w dobie koronawirusa?
-Najtrudniejsze gospodarczo były pierwsze tygodnie zamknięcia całej gospodarki. Branża hotelarska i turystyczna obawiała się, czy w ogóle uda się zorganizować sezon. Naciskałem na Ministerstwo Rozwoju, zawiązałem Koalicję Nadmorskich Miast i Gmin, która domagała się wytycznych związanych z odmrażaniem tego sektora. Ostatecznie sezon nie różnił się znacząco od poprzednich. Jeśli chodzi o inwestycje miejskie, to realizowaliśmy już rozpoczęte projekty, jak budowa ulicy Fiodorowa, remont pomieszczeń Domu Kultury, gdzie uruchomiliśmy Dom Seniora, realizujemy miejski program wymiany pieców. Wstrzymałem jedynie decyzje związane z przystąpieniem do kolejnych większych projektów, bo wciąż analizujemy, jaki będzie wpływ pandemii na budżet miasta. Zachowujemy podwójną czujność, ale jeśli jesienią nie nastąpi żadne poważne załamanie gospodarcze, to sytuacja budżetowa miasta nie będzie zła.
–A co z inwestycjami developerskimi, których w Darłowie nie brakuje?
-W przypadku prywatnych inwestycji developerskich nie widać załamania, a wręcz odwrotnie, jest ożywienie. Wystarczy powiedzieć, że przy ulicy Słowiańskiej z rozmachem trwa budowa dwóch nowych apartamentowców, z kolei nasz belgijski inwestor rozpoczął niedawno budowę drugiego budynku kompleksu Marina Royale. Trwa również budowa drugiej części kompleksu apartamentowców między ulicami Północną a Jagiellońską. Za mną też są spotkania z kolejnymi poważnymi inwestorami. Tak więc branża developerska ma się dobrze. Dodam też, że w dobie pandemii w Darłowie powstał zupełnie nowy budynek prywatnego przedszkola „Przy szkole”.
–Czyli nadal Darłowo kojarzone jest z morzem, wybrzeżem i miejscem turystycznych atrakcji?
-Nie będę zaklinał rzeczywistości. Zdecydowana większość zapytań ze strony inwestorów ma związek z branżą turystyczną. Z jednej strony bezpośrednie położenie nad morzem jest naszym olbrzymim atutem, ale z drugiej strony nie jest łatwo przyciągnąć inwestorów związanych z innymi branżami. To jedno z wyzwań dla miasta na najbliższe lata. Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie próbował „wycisnąć” z tej sytuacji jak najwięcej pozytywów. To przecież nadmorskie położenie na środku polskiego wybrzeża jest jednym z głównych powodów, dla których kilku prywatnych inwestorów chce wybudować w naszym mieście największy w Polsce północnej park rozrywki – który roboczo nazwaliśmy DarLandią. Liczę na to, że to będzie przysłowiowy strzał w dziesiątkę i swego rodzaju koło zamachowe dla rozwoju naszego miasta. O tej inwestycji już jest głośno, a przypomnę, że jesteśmy dopiero na samym początku długiej i krętej drogi – inwestorzy podpisali list intencyjny. Nasz atut to port i linia kolejowa.
–No dobrze, a minusy-jeśli jakieś są?
-Minusem jest położenie w znacznej odległości od lotniska. Logistyka decyduje o tym, że wcale nie jest łatwo przyciągnąć dużego inwestora, który nie jest związany z turystyką, bo pamiętajmy, że trasa S6 między Koszalinem a Słupskiem ma powstać dopiero w perspektywie kilku lat. Jesteśmy otwarci na wszelkich inwestorów, których zamierzenia i plany wpisują się w nasze studium i plan zagospodarowania przestrzennego.
–Czy darłowski samorząd radzi sobie z wysokimi kosztami, daninami na rzecz państwa?
-Wszystkie gminy borykają się z rosnącymi kosztami zadań przerzucanych na nasze barki Oświata to jeden a najbardziej jaskrawych przykładów. W Darłowie roczny koszt utrzymania przedszkoli i szkół przekroczył już 20 milionów, a subwencja z budżetu państwa pokrywa ledwie połowę tych kosztów. Oświata stanowi coraz większy udział we wszystkich wydatkach bieżących miasta, sięgający już bisko 30 procent. Wiele gmin w skali kraju jeszcze przed pandemią miało problemy ze spięciem budżetu. Nam na razie, nie bez trudu, ale to się udaje. Jeśli polityka rządu związana na przykład z przerzucaniem na gminy kosztów podwyżek nauczycielskich pensji się nie zmieni, to kłopoty dotkną niemal wszystkich, w tym miasto Darłowo.
–Darłowo to także ciekawa historia miasta, niezwykłe postacie- jak bardzo historia jest wizytówką, elementem marki miasta?
-Dla nas to bardzo ważny element, jeden z fundamentów, na których budowany jest wizerunek miasta. Nie bez powodu z dumą posługujemy się mianem Królewskiego Miasta Darłowa i promujemy ślady obecności tutaj Króla Eryka Pomorskiego, legendarnego władcy Pomorza. Przypomnę, że miasto to nie tylko zabytkowe i ciekawe historyczne miejsca, ale również wydarzenia poprzez które promujemy naszą historię. Mam tu na myśli procesję pokutno-błagalną nawiązującą do wielkiej powodzi, organizowane cyklicznie Dni Morza, czy też Orszak Czterech Króli również nawiązujący do postaci Króla Eryka.
–Więc za co można polubić Darłowo?
-„Lubiędarłowo” to nasze hasło wykorzystywane w mediach społecznościowych. I jak do tej pory doczekaliśmy się wielu niebanalnych odpowiedzi. Każdy lubi nas za coś innego. I to jest naszą siłą.
Rozmawiał: Tomasz Wojciechowski