
Rozmowa z biskupem pomocniczym diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, ks. Krzysztofem Włodarczykiem.
–Kościół katolicki i jego wierni nadal zmagają się z nadal trwającą epidemią Covid-19. Jaki jest bilans tej walki dla Kościoła?
-Z pewnością do udzielenia precyzyjnej odpowiedzi jaki jest stan wiary Polaków dzięki pandemii, konieczne byłoby przeprowadzenie fachowych badań. Z ogólnego oglądu można zauważyć, że podczas pierwszej fazy epidemii koronawirusa wielu Polaków zaczęło się więcej modlić i korzystać z publikacji/ aplikacji religijnych. Nastąpił wzrost odsetka praktykujących w porównaniu do stanu przed epidemią. Największa zmiana dotyczyła modlitwy i czytania Pisma Świętego. Czas epidemii skłaniał znaczną część wierzących do częstszej modlitwy, także z pomocą publikacji i aplikacji. Więcej osób zaczęło korzystać z Biblii.
-Jednak epidemia koronawirusa trwa nadal, co niestety odbija się negatywnie na życiu społecznym i duchowym. Podejście do wiary i Kościoła mocno się zmieniło?
-Podejście do wiary i do uczestnictwa w życiu Kościoła zmieniało się w trakcie przedłużającej się epidemii koronawirusa. Brak kontaktu w realu i izolacja negatywnie wpływały na budowanie relacji oraz osłabiały życie duchowe. Niemałym wstrząsem – choć w sumie w sytuacji nakręconej spirali i wskazania głównego wroga w czasie ubiegłorocznych protestów związanych z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego można się było tego spodziewać – było spore zmniejszenie zaufania do Kościoła. Tuż po październikowych wydarzeniach znalazło się ono na najniższym poziomie w historii badań po 1989 roku. Na początku roku te wskaźniki nieco się poprawiły, ale są nadal dalekie od zadowalających i po prostu niesprawiedliwe. Ciekawy jest natomiast poziom zaufania niemediowanego, tzn. takiego, które nie jest budowane przez pośredników, przede wszystkim przez media, w tym szczególnie media społecznościowe, ale przez samo świadectwo ludzi Kościoła
-To znaczy?
-Chodzi o deklarowane przez ludzi zaufanie do księży, których znają, przede wszystkim do proboszczów i wikariuszy, budowane w oparciu o relacje face to face. To zaufanie jest znacznie wyższe i dobija do 70%. Można wnioskować, że ci, którzy mają realny związek z Kościołem przez swoją parafię, widzą po prostu, jaki jest Kościół naprawdę, i dopóki będą mieli te związki, nie powinno się to zdecydowanie zmienić.
–A Jakie namacalne działania podejmuje Kościół w kwestii walki z Covid-19?
-Pomoc duchowa to tylko jeden z aspektów działań Kościoła w czasie pandemii. Z tego aspektu duchowego wypływa konkretne działanie Kościoła na rzecz osób potrzebujących pomocy. Oprócz szeregu działań, które prowadzą nieustannie we wszystkich diecezjach Caritasy, wymienię kilka szczegółowych inicjatyw podjętych przez Kościół w czasie pandemii. I tak papież Franciszek zdecydował o utworzeniu specjalnego funduszu, który w obliczu pandemii wspiera obszary misyjne. Papież przeznaczył wstępnie na ten cel 750 tys. dolarów. Z kolei jałmużnik papieski kard. Konrad Krajewski poprosił Cappella Pontificia, czyli najważniejszych kardynałów, arcybiskupów, biskupów i prałatów watykańskich, by złożyli ofiarę pieniężną na rzecz walki z koronawirusem. O przeznaczeniu funduszy zdecyduje papież.
-A w samej Polsce?
-W Polsce arcybiskup Grzegorz Ryś zaapelował o pomoc w zakupie respiratorów dla uniwersyteckiego szpitala im. Barlickiego w Łodzi. Przekazał również w imieniu Archidiecezji Łódzkiej środki na zakup dwóch takich urządzeń. Fundacja „SMS z Nieba” na terenie diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej zebrała pieniądze na zakup ponad 100 respiratorów. Natomiast księża z archidiecezji katowickiej przekazali pokaźną sumę na jeden ze szpitali. Z kolei biskup Henryk Tomasik z diecezji radomskiej utworzył Fundusz „POMAGAM”, z którego środki będą przekazywane przez księży na walkę z koronawirusem do placówek służby zdrowia, domów pomocy społecznej. Dzięki wsparciu duchownych Fundacji Małych Stópek udało się kupić respiratory dla szpitali. Liderzy warszawskich organizacji pozarządowych i wspólnot religijnych zaproponowali nowy system wsparcia pod hasłem „Wspólnoty Pomocy”. Chodzi o zaopatrzenie kolejnych parafii w profesjonalne narzędzia operacyjne, dzięki którym wolontariusze zweryfikują potrzeby i zasoby w obrębie lokalnej społeczności oraz ruszyła z pomocą potrzebującym. Inne organizacje charytatywne z całego kraju planują nie organizować masowych śniadań wielkanocnych, ale dostarczać paczki ze śniadaniami do osób najbardziej potrzebujących.
–Czy opieka ta obejmuje również osoby starsze, chore?
-Kościół i papież szczególną uwagę poświęcają osobom starszym i apelują, aby je chronić. Watykan prosi, by nie zostawiać ludzi starszych, ponieważ w samotności „koronawirus zabija mocniej”. Szczególnie biorąc pod uwagę statystyki, z których jasno wynika, że osoby starsze są znacznie bardziej narażone na śmierć wywołaną COVID-19. Na apel ten odpowiedziała m.in. Szlachetna Paczka. „Dobre Słowa – telefon dla seniorów”- to nowa inicjatywa skierowana do osób samotnych i starszych, które cierpią jeszcze mocniej w dobie epidemii.
-Siłą rzeczy kontakty międzyludzkie w dobie COVID-19 są utrudnione, wiele rzeczy,w tym msze św. przenoszone są do internetu…
-Epidemia pozwala również zaobserwować inne zjawisko w Kościele: postępujące przechodzenie do świata wirtualnego. Jak się okazuje uważana przez wielu za anachroniczną instytucję doskonale poradziła sobie z przejściem w świat wirtualny. Praktycznie o każdej godzinie z niemal wszystkich miejsc i parafii w Polsce wierni mogą uczestniczyć w transmisjach mszy i innych nabożeństw na żywo. W modlitwie różańcowej na kanałach „TeoBańkologia” prowadzonych przez ks. Teodora Sawielewicza z Oleśnicy, w rocznicę śmierci papieża Jana Pawła II uczestniczyło blisko 200 tys. osób. Ogromne zasięgi mają również modlitwy online i filmy prowadzone przez dominikanina o. Adama Szustaka OP.Nie tylko modlitwa na żywo jest bardzo popularna. W Wielkim Tygodniu na stronie dominikanie.pl będą ukazywały się krótkie filmiki, które mają pomóc w lepszym przeżyciu tego czasu. Ich ideą przewodnią jest chęć ukazania wielości poziomów, na których można przeżyć te najważniejsze dla wierzących dni w roku. Swoje rekolekcje online głoszą w diecezjach biskupi i liczni kapłani. Cały Kościół na ten czas faktycznie przeszedł do internetu, co jest zjawiskiem bezprecedensowym i niewyobrażalnym jeszcze kilka lat temu.
-Czy z pandemii może wyjść paradoksalnie jakaś korzyść dla Kościoła, dla wiernych?
-Pozwolę sobie na odważne stwierdzenie, że żaden z dotychczasowych kryzysów nie był jednocześnie tak budujący i przyszłościowy, domagający się osobistego wyboru, w którym wiara i rozum spotykają się w sposób konieczny. Jeśli więc pozwalam sobie na optymistyczną opinię, że ta próba umocni Kościół, to nie wynika to z triumfalistycznych założeń. Bo chodzi o siłę realną, a nie tę opartą na ludzkich kalkulacjach, splendorze, komforcie – także duchowym – i władzy. Sam sobie zadaję pytanie: czego ten okres izolacji może nauczyć nas jako wiernych i jako ludzi?
-I jaka jest odpowiedź?
-Możemy z pewnością dowiedzieć się czegoś ciekawego o sobie samych: ile jest w nas żywej wiary w Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego? Ile pragnienia, by przyjąć Go do serca? Ile żywej modlitwy, a ile powierzchownej, fasadowej religijności, która gaśnie natychmiast, gdy zewnętrzne okoliczności stają się mniej sprzyjające dla jej przeżywania? Epidemia pozwala również docenić rolę wspólnoty, obecności fizycznej i ucieleśnienia wiary, czyli sakramentów. Stanowi także szansę na odkrycie mistycznej natury Kościoła, czyli tego, że Kościół żyje dzięki modlitwie wiernych, a nie swoim strukturom.
-Czy widzi ks. biskup przyszłość Kościoła, jego rozwój?
-Generalnie w analizach dotyczących obecnej pandemii pojawia się to samo stwierdzenie: świat już nie będzie taki sam po jej ustaniu. Czy dotyczy to również życia religijnego? Czy ludzie, którzy przeżyli to doświadczenie, staną się lepsi? Czy nastąpi odrodzenie duchowe i moralne? Włoski publicysta Silvio Brachetta uważa, że nic takiego nie nastąpi, o czym przekonuje historia XX wieku. Po I wojnie światowej i epidemii hiszpanki, które pochłonęły łącznie kilkadziesiąt milionów ofiar, nastąpił triumf komunizmu w Rosji i faszyzmu we Włoszech, zaś szalone lata dwudzieste w świecie zachodnim stały pod znakiem obyczajowej dekadencji i rozwiązłości. Po kryzysie finansowym w 1929 r. doszło do „wielkiej depresji” w USA, zwycięstwa narodowego socjalizmu w Niemczech, wojny domowej w Hiszpanii, w końcu zaś do najbardziej ludobójczego konfliktu w historii. Po II wojnie światowej ludzkość też się nie opamiętała, czego dowodem jest zwycięski pochód marksizmu- w wersji zarówno ustrojowej, jak i kulturowej, rewolucja seksualna, dechrystianizacja i apostazja całych narodów, legalizacja i powszechne przyzwolenie dla aborcji. Według Brachetty nic nie wskazuje na to, by obecna pandemia miała doprowadzić do głębokiej przemiany duchowej społeczeństw Zachodu, które – odkąd weszły w epokę nowożytności – pozostają dumne i zarozumiałe. Dla nich Kościół już dawno przestał być autorytetem. Oczywiście dziś także pojawiają się święci i męczennicy, ale ich przykład zostaje zagłuszony przez medialny zgiełk. Dlatego – zdaniem włoskiego publicysty – gdy epidemia się skończy, wszystko powróci na stare tory. Czyżby zmaza grzechu pierworodnego brała górę?
-Ale jednak kryzys wartości, zmiana sposobu życia, wydaje się czymś nieuniknionym.
-Kryzys, jaki nas dosięgnie, będzie potężny. I naprawdę nie jest to czarnowidztwo, a zwyczajny realizm. Warto jednak w tym czasie zarazy pamiętać o jednym. Pandemia koronawirusa przywraca nas rzeczywistości. W kontekście tej pandemii można przyjąć jedną z dwóch postaw: wierzymy, że to życie jest jedynym, jakie mamy i wówczas także mamy dwie możliwości: albo – by posłużyć się cytatem ze św. Pawła – „jedzmy i pijmy, bo jutro pomrzemy”, albo lękajmy się i drętwiejmy ze strachu. Jeśli wierzymy w życie wieczne, to wówczas ten czas będzie dla nas przede wszystkim okazją do lepszego przygotowania się na nie. Obie postawy mogą nas także prowadzić do solidarności z innymi, do pomocy im, a także obrony ich i ich dobra. W tej kwestii akurat wiara czy jej brak nie mają znaczenia. Jedynie istotną różnicą będzie nadzieja. Człowiek wiary nie jest zabezpieczony przed chorobą, lękiem, śmiercią, nieprzewidzianymi problemami, ale…tym, co mu pozostaje, jest nadzieja.
– Nadzieja?
-Nadzieja, która nie jest związana z życiem doczesnym, ale życiem wiecznym. To jest światło, które daje nam wiara. Wiara, która nie jest pewnością, a zaufaniem do Kogoś, Kogo spotkaliśmy na drodze naszego życia. Nadzieja płynie z tego, co jest poza telewizją, poza rachunkami, ekonomią i codziennymi doniesieniami. Nadzieja płynie z wiary.
-Przed nami Wielkanoc. Jak ją przeżywać w domach? Na co zwracać uwagę?
-Obchody Wielkiego Tygodnia, kończące się Uroczystością Zmartwychwstania Pańskiego, to dla katolików i innych chrześcijan na całym świecie najważniejsze święta. Kolejny już raz będą obchodzić je w okolicznościach pandemii. W związku z rosnącą liczbą zachorowań, mając na uwadze zdrowie i życie Polaków trzeba pokornie podejść do przestrzegania zasad bezpieczeństwa sanitarnego podczas celebracji liturgicznych. Dlatego wymagane jest przestrzeganie aktualnego limitu uczestników zgromadzeń religijnych oraz zachowywanie dystansu społecznego, a także zakrywanie ust i nosa i respektowanie zasad higieny w obiektach sakralnych. Osoby, które nie będą mogły osobiście uczestniczyć w celebracjach, mogą łączyć się duchowo ze wspólnotą Kościoła poprzez modlitwę domową i transmisje medialne. Wprawdzie biskupi udzielili dyspensy od obowiązku udziału we Mszy Świętej, jednakże trzeba pamiętać, że transmisje nigdy nie zastąpią pełnego uczestnictwa w Eucharystii i przyjmowania sakramentów. Pozostawienie otwartych kościołów jest rzeczą niezwykle ważną, bo człowiek jest nie tylko ciałem, ale także duszą, a modlitwa – zwłaszcza w momentach doświadczeń i trudów – jest naszym umocnieniem na drodze do zbawienia.
Przez pandemię pozostaniemy w mniejszej liczbie uczestników „na żywo” z tym, co istotne: z tajemnicą Boga, który przychodzi do nas w prostych, zredukowanych do minimum znakach w liturgii Triuduum Paschalnego. Niezależnie więc od pandemii Pan Jezus przychodzi, aby obdarzyć nas mocą swojego Zmartwychwstania i porwać za sobą w nowe życie w Jego obecności, w mocy Jego Ducha. Celem nie jest bowiem samo przeżycie, lecz uczynienie naszego życia wielkim. W tym sensie epidemie są szansą, by odkryć sens własnego życia.
-Epidemia jest więc dla nas lekcją?
-Epidemia uczy pokory: dzięki niej ludzie uświadamiają sobie, że nie są bogami i nie mogą wszystkiego. Często bowiem zapominamy o swych ograniczeniach i dążymy do tego, by mieć wszystko pod kontrolą. Niewidzialny wirus pokazuje nam natomiast, że jesteśmy całkowicie zależni od Boga. Pani lekarka przyznaje, że tylko dzięki wierze czerpie siły do codziennej kilkunastogodzinnej walki z koronawirusem na pierwszej linii frontu. Można jednak duchowo przeżywać Święta Wielkanocne, indywidualnie organizując sobie pewne obrzędy: współuczestnicząc przed telewizorem w uroczystościach religijnych, czy też podejmując przy świątecznym śniadaniu modlitwę rodzinną. Podczas modlitwy warto zachowywać postawy, które zazwyczaj przyjmuje się w kościele. Jeśli jesteśmy w stanie łaski uświęcającej, możemy przyjąć komunię duchową. Trzeba przy tym pamiętać, że nie zachowujemy tych postaw „wobec telewizora”, lecz z szacunku dla dokonujących się tajemnic oraz jako pewien wyraz naszej tęsknoty za możliwością modlitwy w kościele. Choć w tym roku ponownie będziemy przeżywali Pamiątkę Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa w sposób tak niezwykle ograniczony, to jednak głęboko wierzę, że będzie to dla nas wszystkich święty czas.
Rozmawiał: Tomasz Wojciechowski