Wielkie sprzątanie Dzierżęcinki

OSP ORW Klub Płetwonurków „Mares” z Koszalina już od ponad 40 lat angażuje się w sprzątanie Dzierżęcinki. Rzeczka, która przepływa przez Koszalin jest co roku pełna śmieci. W tym roku akcja trwa bez mała dwa tygodnie i niebawem dobiegnie końca, angażując blisko dwunastu wolontariuszy, którzy wydobywali z dna rzeki różne rupiecie. Najstarszy uczestnik porządkowania rzeki ma 77 lat, w ekipie znalazła się również jedna pani.

Zadanie oczyszczenia rzeki zostało zlecone „Maresowi” przez Urząd Miejski w Koszalinie, a odbywało się nierzadko pod okiem przechodniów, zaciekawionych akcją.

Co takiego można znaleźć w Dzierżęcince? Wiele różnych, nietypowych rzeczy. Począwszy od opon, poprzez stare kosze na śmieci, masę butelek, puszek, zdezelowane laptopy, telefony komórkowe. Pod koszalińskim „mostkiem zakochanych” znaleźć można także symbole chyba niespełnionego uczucia w postaci leżących w rzece kłódek i kluczy.- W ciągu tych wszystkich lat sprzątania Dzierżęcinki znajdowaliśmy przeróżne przedmioty, takie jak zabytkowy hełm, stara słuchawka od telefonu.- opowiada prezes „Maresa”, Marian Kurtiak. – Zmieniła się struktura wyrzucanych śmieci. Dawniej były to lodówki, rowery-składaki, nawet kanapy. Pamiętam, że przy moście na ul. 4 Marca wyciągnęliśmy kiedyś aż osiem koszy sklepowych.

Mieszkańcy zaśmiecają Dzierżęcinkę z powodu braku wyobrażni, nie mają też wiedzy co na przykład zrobić ze starymi oponami, więc najłatwiej pozbyć się ich wrzucając do rzeki. Podobnie rzecz ma się z butelkami czy puszkami- jeśli kosz jest za daleko, wystarczy ją cisnąć z pluskiem wody i po problemie. -Nie można pozwolić, by przez zwykłe lenistwo ludzi Dzierżęcinka uległa degradacji. Bardzo ważna jest tu edukacja ekologiczna, już od przedszkola. Warto też przypomnieć, że za zaśmiecanie grozą wysokie mandaty.- opowiada jeden z wolontariuszy.

Tomasz Wojciechowski

Foto: Dariusz Piotrowski

Registration disabled