Z Koszalina do Malborka

Beata Stawarska jest zastępcą dyrektora d.s. administracji i promocji w Muzeum Zamkowym w Malborku. Do Malborka trafiła z Koszalina trochę przypadkiem, o czym opowiada nam w rozmowie.

– Z Koszalina do Malborka jest trochę kilometrów. Jak trafiła Pani właśnie do tego miasta?

– W Malborku znalazłam się z powodu podjęcia pracy przez męża, absolwenta ASP w Gdańsku, który w 1990 roku wygrał konkurs na stanowisko kierownika pracowni plastycznej. Jako młode małżeństwo otrzymaliśmy mieszkanie w wieży zamkowej i postanowiliśmy zakotwiczyć w Malborku na dwa lata. Ja, absolwentka Uniwersytetu Gdańskiego , kierunku geografia nawet nie wyobrażałam sobie pracy w wielkim zamku i światowej klasy Muzeum . Ale życie pisze różne scenariusze. W międzyczasie zostaliśmy rodzicami trójki chłopców i moja rola sprowadziła się do opieki nad dziećmi, więc i pozostania na dłużej w Malborku.

Ale to był dopiero początek Pani przygody z Malborkiem...

– Tak, bo w 1997 roku Muzeum ogłosiło konkurs na stanowisko kierownika nowo otwieranego ośrodka konferencyjnego. Za namową męża przystąpiłam do konkursu i udało mi się pokonać konkurentów. W ciągu trzech lat ośrodek nabrał wielkiego rozpędu i działał bardzo prężnie , w przeciągu tygodnia potrafiliśmy przeprowadzić nawet kilka konferencji dołączając do tego szereg atrakcji i program dodatkowy, który odbywał się oczywiście na terenie zamku. W latach dziewięćdziesiątych była to rzecz niepospolita, a wręcz unikatowa , więc chętnych nie brakowało. Po trzech latach prowadzenia ośrodka dyrektor muzeum zaproponował mi stanowisko wicedyrektora ds. marketingu i administracji. I znowu pełna obaw i lęku uległam pokusie i podjęłam wyzwanie. I tak od 1 stycznia 2001 roku zostałam wicedyrektorem Muzeum Zamkowego w Malborku , co z krótką przerwą, trwa do dzisiaj. I wtrącając wątek feministyczny- jestem pierwszą kobietą w zarządzie Muzeum i samego zamku.

Mieszkanie w wieży zamkowej, niezwykle ciekawa praca… Jest czego zazdrościć. Ale to też zapewne spore wyzwanie?

– O tak, stanowisko to oczywiście łączyło się to z permanentnym dokształcaniem i uczeniem wszystkiego. Nie wystarczały tylko zapał , dobre pomysły , pasja i otwartość. Tutaj ważne było już przygotowanie merytoryczne. Dlatego tez podjęłam studia podyplomowe przy Wydziale Historycznym Uniwersytetu Historycznego na kierunku Muzealnictwo.

A na czym polega Pani praca w praktyce?

– Podlegają mi wszystkie działy związane z obsługą klienta i ruchem turystycznym . Są to kasy biletowe , punkty usługowe, sklepy muzealne , administracja , dział organizacji wystaw, dział administracyjno-gospodarczy, ośrodek konferencyjny oraz odpowiadam za organizację imprez i wydarzeń na zamku. Jednym słowem odpowiedzialna jestem za uruchomienie gigantycznej machiny zwanej Muzeum Zamkowe w Malborku i jej sprawne działanie. Administracyjnie podlegają mi również nasze dwa oddziały Zamek w Sztumie i Zamek w Kwidzynie.

– Mieszkała Pani w Koszalinie od urodzenia?

– Urodziłam się w Białogardzie , a w wieku dwóch lat wraz z rodzicami przeprowadziliśmy się do Koszalina. Do czasu wyjazdu na studia do Gdańska mieszkałam na ul. Ratajczaka. Chodziłam do SP nr 6 oraz do I LO im. St.Dubois do klasy o profilu matematyczno-fizycznym . Czas spędzony w Koszalinie wspominam cudownie. Miałam wspaniałych, kochających rodziców , którzy zapewnili mi piękne dzieciństwo. Zawsze byłam osobą bardzo towarzyską i otwartą na ludzi , więc do dnia dzisiejszego mam wielu kolegów i znajomych w Koszalinie. Bardzo lubię to zielone miasto , do którego przyjeżdżam z wielką radością , gdy tylko mam wolną chwilę. Uwielbiam również przepiękną plażę w Mielnie, która przypomina mi dzieciństwo.

A jak Malbork radzi sobie w dobie obostrzeń związanych z koronawirusem?

– Sytuacja z Covid 19 wszystkich bardzo zaskoczyła .Nie byliśmy na nią kompletnie przygotowani i z dnia na dzień musieliśmy zamknąć Muzeum odwołując szereg zaplanowanych działań . Pracownicy zostali skierowani na pracę zdalną i online, natomiast na posterunku pozostali pracownicy ochrony oraz wąska grupa pracowników administracji , która musiała na bieżąco realizować swoje zadania. Ponieważ ja mieszkam na zamku , również każdego dnia starałam się wspierać przy realizacji niezbędnych zadań. Gdy tylko sytuacja stawała się coraz bardziej opanowana , a z biegiem czasu muzeum zaczynało mieć kłopoty finansowe postanowiliśmy działać i podjąć próbę uruchomienia Muzeum. I tak po ogłoszeniu kolejnych wytycznych dla placówek kultury i muzeów natychmiast uruchomiliśmy nową trasę turystyczną , która pozwalała zapewnić wszelkie warunki bezpieczeństwa, w tym bezpieczeństwa sanitarnego. Jest to tzw. trasa zielona , która na dobre zagościła i cieszy się olbrzymim zainteresowaniem wśród naszych gości. Kolejnym krokiem było uruchomienie od 19 czerwca trasy historycznej obejmującej już cały zamek wraz z wnętrzami i wystawami. Obydwie trasy są obsługiwane przez audio przewodniki które po każdym użyciu oprócz podstawowego oczyszczenia płynami antybakteryjnymi są naświetlane światłem UV i nagrzewane w temperaturze 60 stopni. Dzięki wprowadzonym działaniom zabezpieczającym mamy wszyscy poczucie bezpieczeństwa, tak pracownicy muzeum , jak i odwiedzający nas turyści., których przybywa z każdym dniem.

Dlaczego Malbork fascynuje tak dużą ilość osób? Niektórzy wracają tu kilkakrotnie.

– Zamek w Malborku jest arcydziełem nie tylko architektury , myśli technicznej , ale również zawartości merytorycznej. Pracuję i mieszkam tutaj ponad 30 lat i wciąż to miejsce mnie fascynuje, wciąż odkrywam coś nowego , wciąż dowiaduje się o niesłychanych rzeczach , które wydarzyły się w tym miejscu. Myślę , ze każdy , kto poświeci dłuższą chwilę na pobyt w zamku wyjedzie stad zachwycony i zauroczony miejscem pod każdym względem fascynującym.

Rozmawiał: Tomasz Wojciechowski

Wywiad ukazał się również w papierowym wydaniu koszalińskiego tygodnika „Miasto”.

Registration disabled