Zaangażowanie, wsparcie, pomoc

Rozmowa z Małgorzatą Szubstarską, pielęgniarką z koszalińskiej Filii Zachodniopomorskiego Hospicjum dla Dzieci i Dorosłych.

Dlaczego tak wiele spośród wolontariuszy Państwa Hospicjum stanowią kobiety?

-Ponieważ często są to kobiety, które przeżyły same stratę w życiu. Musiały pogodzić się z odejściem dziecka, członków rodziny, bliskich osób. Kobiety po rozwodzie czują się porzucone, szukają pocieszenia same pomagając innym. Często wiąże się to z poczuciem wspólnoty, udziału w grupie, próbą poradzenia sobie ze stratą.

Działalność w Hospicjum lub w innej organizacji związanej z pomocą charytatywną w tym pomaga?

-Na pewno jest im lżej, spotykając się z osobami które coś przeżyły. W grupie jest lżej, istnieje możliwość „wygadania się”. Wolontariuszki działają, mają swoich podopiecznych i jest im łatwiej przejść przez trudny okres w życiu. Czują się potrzebne.

A kto jest bardziej odporny psychicznie na sytuacje, z jakimi styka się podczas pracy w Hospicjum? Lub na reakcję o odejściu bliskiej osoby, dziecka? Mężczyźni czy kobiety?

-Odporność psychiczna bywa różna i zależy to od danej osoby, od sytuacji. Jale z reguły to mężczyźni zamykają się w sobie, podczas gdy kobiety potrzebują rozmowy, otwierają się ze swoim cierpieniem. Dobrze by np. ojciec dziecka razem z jego matką razem przeżywali ten trudny czas żałoby, aby byli dla siebie wsparciem. Pomocna jest tu grupa wsparcia- to nie tylko płacz ale też pocieszenie, integracja. Mężczyźni są zamknięci, tłumią ból i płacz. Niestety, nierzadko wiąże się to z ucieczką w nałogi, alkohol, nawet rozpadem małżeństwa.

Jakie predyspozycje są więc wskazane na przykład w pracy pielęgniarki, która zajmuje się dziećmi w Hospicjum? To przecież ogromne obciążenie psychiczne, bardzo trudne zadanie…

-Na pewno empatia. Oczywiście, nie każda z pielęgniarek nadaje się do sprawowania opieki paliatywnej nad dzieckiem. To inne spojrzenie na sprawy związane z chorobą, życiem, śmiercią. A wiem to z własnej, 36 letniej praktyki zawodowej. Zajmujemy się też strefą psychiczną, bólem, walczymy z chorobą, pokazując że oprócz niej jest też życie. To taka filozofia: dziś jest fajnie, nie myślimy o tym co jutro. Takie postrzeganie otaczającego nas świata bardzo pomaga pacjentowi i innym w otoczeniu. A dzieci nie pytają o śmierć, cieszą się najczęściej chwilą wolną od bólu. Pod naszą opieką jest obecnie 18 dzieci, włączając w to pacjentów objętych wentylacją. Do tego dochodzi poradnia żywienia dojelitowego.

Potrzebne jest też dobre zorganizowanie w tego typu działalności…

-Kobiety z natury są lepiej zorganizowane od mężczyzn, mamy to w genach, wynosimy z domu rodzinnego. Musimy zadbać o dom, rodzinę, połączyć to z pracą zawodową czy działalnością społeczną. Angażując się w Hospicjum można nabrać dystansu do życia codziennego, pogoni za pieniędzmi, zamartwianiem się błahymi sprawami. W Hospicjum wszystko jest wyciszone, wypłaszczone… Zarówno pacjenci jak i rodzice wiedzą, czego się spodziewać, dlatego staramy się wspierać nie tylko opieką medyczną ale też psychologiczną. Bo odejście ukochanego dziecka to jedno, lecz pozostają sprawy takie jak pogrzeb, zadbanie o formalności. Tu też staramy się pomóc, nie zostawiamy tych rodzin samych sobie. Z wieloma z nich nadal mamy kontakt.

My natomiast możemy pomóc koszalińskiej Filii Zachodniopomorskiego Hospicjum dla Dzieci i Dorosłych, przekazując 1% podatku, czy tak?

-Oczywiście, jak zawsze liczymy na Państwa pomoc. Wystarczy wpisać w zeznaniu PIT nasz numer KRS- 0000234513. Zapraszam też na stronę http://www.zhdd.pl/ , gdzie jest więcej informacji o naszej działalności.

Rozmawiał: Tomasz Wojciechowski

Registration disabled