Internet to przestrzeń w której spędzamy dużo czasu. Szukamy informacji, komunikujemy się i kupujemy. Zamawiamy różne rzeczy. Od drobnostek po towary, które kosztują naprawdę sporo. Niezależnie od wartości nabywanych przedmiotów musimy być świadomi tego, że podczas robienia zakupów w sieci jesteśmy narażeni na różne oszustwa. „Zamówiłem książkę, a dostałem cegłę”. Brzmi jak abstrakcja? niekoniecznie. Istnieje wiele przypadków osób, które zamówiły książki lub inne produkty, a potem w pudełku znalazły coś zupełnie innego. Do niektórych przesyłki nie zostały zaś nadane wcale. Internetowi oszuści tłumaczyli się brakami magazynowymi lub twierdzili, że przecież informowali konsumenta o niemożności wysłania towaru. Owszem informowali. Szkoda tylko, że robili to dopiero po pobraniu pieniędzy i bez zamiaru ich oddania.
Podejście nieuczciwych sprzedawców z reguły zmienia się dopiero po zgłoszeniu sprawy na policję. Wtedy cegły w pudełku okazują się pomyłką, a braki magazynowe fikcją. Oszuści chcą załatwić sprawę polubownie. Niektórzy dopuszczają się jednak szantażu. – Witam, właśnie wróciłem z komisariatu. Proszę o numer konta do zwrotu gotówki lub o adres do wysyłki. Jeśli nie poda Pan adresu to prześlę książki przez Ruch. Jeśli ich Pan nie odbierze to wtedy ja wyciągnę konsekwencje. – Dlaczego mam iść Panu na rękę? Teraz sprawę bada policja, nie ja. Zauważyła ofiara. – Jeśli chce się Pan włóczyć po sądach to proszę bardzo. To fragmenty prawdziwej rozmowy oszusta z osobą od której pobrał on pieniądze za towar, którego wcale nie miał zamiaru wysyłać.
W powyższym przypadku ofiara postąpiła najsłuszniej, jak mogła i nie wdawała się w dalszą dyskusję z oszustem. Wykonała zrzuty ekranu z zapisem rozmowy i wykorzystała je, jako dalsze dowody w sprawie. Niezależnie od kwoty na jaką zostaliśmy oszukani, nie warto odpuszczać. Bowiem każde zaniechanie z naszej strony, jako konsumentów sprawia, że oszuści mogą czuć się bezkarni.
W realnym świecie dużo mówi się na temat wyłudzeń typu „na wnuczka” lub „na policjanta”. Tymczasem od oszustów roi się również na internetowych serwisach ogłoszeniowych i platformach transakcyjnych. Tam występują metody takie, jak „na darmowy przedmiot”, bądź „na kuriera”. Bądźmy czujni, gdy widzimy ogłoszenia o nazwie „Oddam za darmo. Wystarczy pokryć koszt przesyłki”. Skuszeni przydatnością oferowanego przedmiotu i tego, że otrzymamy go za darmo jesteśmy skłonni zapłacić za kuriera. Żeby to zrobić zostajemy przekierowani na fałszywą stronę internetową, przez którą dokonujemy przelewu. W wielu przypadkach oferowanego produktu oczywiście nigdy nie otrzymamy.
Warto wiedzieć, jak bronić się przed internetowymi oszustwami i co zrobić, gdy już padniemy ich ofiarą. Przede wszystkim bądźmy ostrożni. Wyczulmy się na nagłówki typu „Super okazja” i sprawdzajmy opinie o sprzedających. Jeśli tylko mamy taką możliwość to decydujmy się na płatność za pobraniem. Bardzo ważne jest także sprawdzanie adresów stron internetowych. Bezpieczne z nich są z reguły te opatrzone certyfikatem SSL. SSL to protokół sieciowy, który zapewnia poufną transmisję danych i świadczy o wiarygodności strony internetowej. Stąd przy adresie HTTPS pojawia się charakterystyczny symbol kłódki, zapewniający nas o bezpieczeństwie strony.
Walka z internetowymi przestępstwami nie jest prosta, zwłaszcza że w Polsce są one już niemal powszechnym zjawiskiem. Skargi na działania nieuczciwych sprzedawców można składać do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Ten po rozpatrzeniu otrzymanych informacji może zająć się sprawą i zaoferować nam np. skorzystanie z pomocy radcy prawnego lub rzecznika konsumentów. Gdy damy się oszukać, to natychmiast zgłośmy się jednak na policję lub złóżmy do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
Malwina Szul