Zdobywanie szczytów to praca zespołowa

wioletastelmach12O swojej życiowej pasji, o zdobywaniu szczytów- nie tylko górskich, opowiada nam Wioletta Stelmach, dyrektor zarządzająca Przedsiębiorstwa Budowlanego Kuncer w Koszalinie.

– Jest Pani miłośniczką gór oraz wspinaczki. Skąd wzięła się akurat taka pasja życiowa, dość nietypowa dla kobiety?
– Zaczęło się od obozu turystycznego. Stwierdziłam, że polskie góry mają w sobie magię i uległam fascynacji Tatrom, oczarowało mnie Zakopane. Chociaż pochodzę z Ustki, czyli z naszych okolic, to właśnie góry mnie urzekły. Miałam przerwę w wyprawach górskich, by po blisko piętnastu latach powrócić do wspinaczki. Zetknęłam się wtedy z grupą osób pasjonujących się górami, w tym z osobami takimi jak taternicy, ratownicy GOPR, WOPR. To specjaliści od wspinaczki, ratownictwa górskiego, umiejący radzić sobie w trudnych warunkach pogodowych. Ich wiedza, doświadczenie, które przekazują są bezcenne.

– Rozumiem, że wyprawy górskie nie dotyczyły tylko Polski? Jaką eskapadę wspomina Pani szczególnie?
– Gdy schodziłam już Tatry wzdłuż i w szerz, przyszła pora na wyjazdy zagraniczne, poprzedzone szkoleniem pod okiem specjalisty. Uczyłam się więc technik wchodzenia, wspinaczki, ratownictwa, użycia sprzętu, lin, czekanów. Szczególnie wspominam wyprawę do Himalaje, oraz Kurdystan. Zdobycie góry Ararat, mającej ponad pięć tysięcy metrów wysokości było nie lada wyczynem. Zajęło nam to trzy dni, plus powrót kolejne dwa. Podczas wspinaczek górskich nierzadko zetknąć się można z międzynarodowym towarzystwem, tworzy się świetna atmosfera integracji, wzajemnej pomocy. Tam było to szczególnie interesujące, bo mijaliśmy wielu poszukiwaczy Arki Noego, która według Biblii osiadła właśnie na Araracie.

wioletastelmach– Takie wyprawy wymagają z pewnością dobrej kondycji fizycznej, bo wszystko może się zdarzyć… Trudno jest na szlaku?
– Trzeba mieć pełną świadomość że wspinaczka wysokogóska może powodować dolegliwości zdrowotne. Zmiana temperatur, wysokości, nocowanie w różnych warunkach, to wszystko odbija się na organiźmie. Raz nocujemy pod namiotami, gdzie trzeba sobie jakoś radzić z higieną, innym razem jest to chata górska ogrzewana odchodami jaka. Pamiętam jak dopadło mnie ostre przeziębienie podczas wyprawy, spędziłam cały dzień pod śpiworem, trzęsąc się z zimna. Wzięłam wszystkie antybiotyki, jakie miałam pod ręką i pomogło. Oprócz problemów z krążeniem, występuje awersja do jedzenia. Nie wiem, z czego to wynika, ale ludzki organizm po przekroczeniu wysokości pięciu tysięcy metrów nie domaga się pokarmu. Nawet wciskanie na siłę kleistej owsianki bywa trudne. Inna kwestia to czas wyprawy. W Himalajach byliśmy aż dwanaście dni. Robi się podejścia, zakłada bazy, schodzi niżej, wraca.
– Ekwipunek alpinisty jest ciężki?
– Plecak to ze trzydzieści kilogramów sprzętu. Oczywiście, nie używa się go w całości, najbardziej przydatny jest w końcowych etapach wspinaczki. Najważniejsze to dobra kondycja, umiejętność korzystania z liny wraz z uprzężą, odpowiedni ubiór, taki jak kombinezon, raki na nogach. I jeszcze silna wola, wytrwałość. Nie zawraca się z trasy.

wioletastelmach1– Nie kusił Panią Mount Everest?
– Nie, bo to są- proszę mi wierzyć komercyjne wyprawy pełne kolejek na szlaku, tłumów. Do tego za ogromne pieniądze. Natomiast byłam w bazie pod Everestem na wysokości około sześciu tysięcy metrów i widok robi wrażenie. Ale Mount Everest nie jest moim celem.
– Więc jaki szczyt jest?
– Na pewno Kilimandżaro oraz Orisabe, wulkan w Meksyku. I pewnie jeszcze parę innych.
– A szczyty zawodowe? Doświadczenie z gór przekłada się na zarządzanie firmą?
– Z pewnością wspinaczka kształtuje charakter, co ma swoje przełożenie na biznes. Góry mnie przynajmniej nauczyły jednego: pracy zespołowej. Bez pomocy zespołu, jesteś sam. Ekipa jest ważna w pracy. Wspólnie zdobywa się szczyty, także w firmie!

 

Rozmawiał: Tomasz Wojciechowski

Registration disabled