Zmiany w OFE, ujemne oprocentowanie i drożyzna

O zmianach (niekoniecznie dobrych) związanych z OFE, oraz o spadku wartości pieniądza, rozmawiamy z Krystyną Wagą, doradcą podatkowym i właścicielką Kancelarii doradcy podatkowego Simplex w Koszalinie.

-Mówi się dużo o zmianach w OFE. Co nas w praktyce czeka? I czy mamy się obawiać?

-Powszechnie mówimy, że gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Ponad 15 mln Polaków zgromadziło w OFE przeszło 150 mld zł. Co stanie się z tymi pieniędzmi? O tym mamy decydować od 1 czerwca do 2 sierpnia tego roku. Mamy dwa wyjścia- stracić na dzień dobry 15% oszczędności, albo zrezygnować z ich dziedziczenia, a podatek zapłacić przy wypłacie emerytury.

-Czemu mielibyśmy stracić?

Z automatu nasze środki zgromadzone w OFE zostaną przekazane do Indywidualnych Kont Emerytalnych (IKE), wówczas Państwo zabierze nam 15% opłaty przekształceniowej ze zgromadzonych sum, co ma stanowić wartość efektywnej stopy podatkowej jaką zapłacilibyśmy od wypłacanej emerytury. Wypłaty z IKE nie będą już opodatkowane, będziemy mogli je wypłacić po uzyskaniu wieku emerytalnego, a co najważniejsze te środki będą podlegały dziedziczeniu. Należy jednak pamiętać, że IKE niczego nam nie gwarantuje i ile tych środków pozostanie zależy w głównej mierze od tego, w jaki sposób IKE będzie nimi zarządzało. Mamy jednak wybór i będziemy mogli zadeklarować, że chcemy, by nasze pieniądze zgromadzone w OFE pozostały w ZUS. Wówczas nie zostanie z nich potrącone te 15%, jednak już ich wypłata w formie emerytury będzie opodatkowana (dziś mamy dwie stawki 17% i 32%). Pieniądze w ZUS nie podlegają też dziedziczeniu, ale ich wartość będzie waloryzowana. Czy mamy się obawiać? prawdę mówiąc nasz wybór jest bardzo ograniczony, trudno też dziś powiedzieć jaka decyzja będzie lepsza, bo to zależy od tego ile mamy lat, jakie środki w OFE zgromadziliśmy i jak będzie wyglądała nasza gospodarka przez najbliższe lata. Mówi się, że rządowi zależy na przekazaniu środków do IKE, bo wartość pobranej opłaty przy założeniu, że trafiłyby tam wszystkie pieniądze z OFE, wynosić będzie około 22 mld zł. To potężna kwota, szczególnie teraz, gdy po wypłacie różnych środków pomocowych związanych z pandemią kasa jest pusta.

-Czy kolejny pomysł rządzących, czyli Pracownicze Plany Kapitałowe, sprawdza się w firmach?

-Pracownicze Plany Kapitałowe działają już od lipca ubiegłego roku. Dla pracodawców to dodatkowe obciążenie, bo poza obligatoryjną 1,5% składką ciąży na nich wiele obowiązków związanych z obsługą programu, a błędy są zagrożone wysokimi karami. Z mojej obserwacji wynika, że firmy traktują to jak kolejny obowiązek do wykonania. Zresztą sami pracownicy również nie garną się do programu. W ubiegłym roku PPK tworzyły firmy zatrudniające powyżej 20 osób, z założenia wszyscy pracownicy do 55 roku życia „wchodzą” do systemu, a jeśli nie chcą muszą złożyć deklarację o rezygnacji. Około 70% pracowników zrezygnowało z programu, co oznacza, że Polacy nie mają zaufania do tworzonych przez państwo systemów gromadzenia środków na emerytury. Patrząc na brak zainteresowania i przedsiębiorców i pracowników nie sądzę, by w małych firmach, które wchodzą w obowiązek PPK w tym roku zainteresowanie było większe. Moim zdaniem wpływ ma na to brak zaufania, doświadczenia z OFE, a także sytuacja związana z pandemią.

– Czy PPK jest faktycznie opłacalne?

To sposób na oszczędzanie na emeryturę jaki zaproponowało nam państwo, PPK ma stanowić II filar emerytur i w perspektywie, zakładając że założenia programu się spełnią, to tak. Kłopot jednak tkwi w tym, że nasze zaufanie zostało nadwyrężone i wolimy sami zarządzać swoimi pieniędzmi.

-Nie sposób też nie zauważyć, że dotknął nas spadek wartości pieniądza. Dlaczego płacimy więcej za podstawowe zakupy?

-Wg danych GUS średnioroczny wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych w 2020 r. wzrósł o 3,4% w stosunku do 2019 r. , a w lutym 2021 w stosunku do lutego 2020 r. mamy inflację na poziomie 2,4%. Mamy trochę więcej pieniędzy, ale ich siła nabywcza spada. Wszyscy obserwujemy, że płacimy drożej, za żywność, energię i inne dobra. Wszystkie dodatkowe opłaty, które są wprowadzane wpływają na koszty firm, kosztują te opłaty, ale również ich pobór, w konsekwencji za wszystko i tak zapłaci przysłowiowy Kowalski. Doradca podatkowy zajmuje się co do zasady prawem podatkowym i obowiązkami, które z niego wynikają. Większość z nas jest ekonomistami, zatem wspieramy naszych klientów również w działaniach kalkulacyjnych rachunku kosztów.

-Już straszy się nas nowym podatkiem- od smartfonów. Do tego okazało się, że podatek cukrowy uderzył bardziej w konsumentów niż producentów. Na deser otrzymujemy jeszcze ujemne oprocentowanie w banku. Oznacza to, że teraz będzie się posiadaczy kont „karać” za posiadanie pieniędzy na rachunku?

-W 2020 r. niektóre banki wprowadziły ujemne oprocentowanie albo prowizje dla firm, które deponują w bankach znaczne sumy pieniędzy. Osobiście znam takie, które już ponoszą koszty związane z tymi opłatami. Niedawno pojawiła się informacja w prasie ogólnopolskiej, że jeden z dużych banków szykuje się, by objąć tymi dodatkowymi opłatami również klientów indywidualnych. Co prawda ostatnio prezes UOKiK wypowiadał się, że nie ma zgody , by banki wprowadzały ujemne oprocentowanie dla klientów indywidualnych. Trudno mi ocenić na ile ta deklaracja będzie skuteczna, bo wydaje się, że banki mają podstawy prawne i ekonomiczne do takich rozwiązań. To decyzje biznesowe banków i każdy bank będzie je podejmował samodzielnie. Moim zdaniem, jeżeli stopy procentowe dalej będą zmierzać do zera te opłaty będą nieuniknione. Pieniądze oczywiście możemy inwestować inaczej, ale przecież nie wszystkie. Więc będą tacy klienci banków, którzy będą zmuszeni te dodatkowe opłaty ponosić.

-No właśnie, inwestycje. Ludzie coraz częściej inwestują odłożone pieniądze np. w zakup mieszkań, nieruchomości. Czy słusznie?

-Wg badań 75% Polaków uważa za najlepszą inwestycję długoterminową właśnie zakup nieruchomości. Na drugim miejscu jest złoto. Jeśli spojrzeć jak rośnie cena za metr mieszkania, to z pewnością w dużej mierze kształtuje ją popyt. Jeśli brać pod uwagę rosnącą inflację, dodatkowe koszty związane z depozytami to lokata pieniędzy w nieruchomości ma sens. Wszystko zależy od tego na jak długo chcemy swoje środki zamrozić.

-Lecz mimo tego, banki nie przyznają już tak chętnie kredytów  hipotecznych, kredytów na zakup nieruchomości? Dlaczego?

-Pandemia spowodowała, że banki zaostrzyły swoją politykę kredytową, wymagają wyższych wkładów, analizują w jakiej branży zarabiamy pieniądze. Spadek stóp procentowych powoduje też, że na kredytach zarabia się mniej. Faktem jest również, że niektóre banki analizują ilość już posiadanych kredytów hipotecznych u potencjalnych kredytobiorców.

Rozmawiał: Tomasz Wojciechowski

Foto: Jakub Makarewicz

Registration disabled