Znaj umiar Mocium Panie- czyli o Bożym Narodzeniu

marekjanuspraxis1O sile tradycji Świąt Bożego Narodzenia rozmawiamy z doktorem Markiem Janusem- chirurgiem, prezesem Prywatnej Lecznicy Chirurgicznej Praxis Sp.z.o.o.

– Jak wspomina Pan Boże Narodzenie w swoim rodzinnym domu?
– Niezmiennie, jako czas magiczny, pełen pozytywnych emocji, śpiewu kolęd, barszczu z uszkami, choinki. W tamtych czasach robiono zapasy na Święta nawet parę miesięcy wcześniej, gdy udało się coś dostać w sklepie. Pamiętam, jak tata był dumny z tego, że kupił niewielką szynkę zawczasu na Święta. Pamiętam też eksluzywne wtedy owoce- pomarańcze i banany. Pomarańczę, często jedną, dzielono na cząstki, by obdzielić wszystkich. Choinka oczywiście musiała być żywa, ubierana przez dzieci w samą Wigilię. Nie mogło zabraknąć opłatka, sianka pod obrus i specjalnych potraw wigilijnych. Mam tu na myśli karpia pod różną postacią, śledzi, grzybów, racuchów, pierogów z kapustą i grzybami, oraz ciast.

– Nie mogło zabraknąć też Świętego Mikołaja. Jako dziecko wierzył Pan w niego?
– Pewnie! Pamiętam, że jako maluch, bardzo dziwiłem się, czemu zostawiał prezenty i znikał. W wieku mniej więcej 6 lat dostałem fajny, nakręcany samochód. Dziś Święty Mikołaj ma trudniej, zabawek jest pełno w sklepach, trudno też oczekiwać by dziecku sprawić radość prostymi klockami, czy samochodzikiem. Dla mnie i mojej rodziny, Boże Narodzenie to tradycja i doniosły czas, nie komercja i pryzmat prezentów. To starałem się przekazać moim dzieciom i chyba to się udało. Wigilia to przede wszystkim czas rodzinny, z życzeniami i koniecznie kompotem z suszonych owoców.
– Z punktu widzenia lekarza, polskie Boże Narodzenie jest zdrowe?
– Smaków potraw uczymy się od maleńkości, są w nas zaszczepiane, wiążą się z tradycją. Dla nas, na przykład dieta śródziemnomorska nie będzie do końca właściwa, gdyż mieszkamy w innym klimacie- bardziej chłodnym, wymagającym innego doboru żywności. Ja osobiście nie wyobrażam sobie Świąt bez naszych tradycyjnych dań, co nie znaczy że w Boże Narodzenie trzeba jeść tłusto, oraz ponad miarę.
– No właśnie. Tymczasem w Święta karetki jeżdżą do ludzi, którzy na potęgę się przejadają, cierpią na niestrawność. I to w czasach, gdy jedzenia nie brakuje w sklepach. Próbujemy jeść na zapas?
– Przejedzenie się, niestrawność, to nic innego jak łakomstwo. To dla mnie zjawisko niewyjaśnione, w którym brak logiki. Przecież w Święta degustujemy potrawy, delektujemy się, a nie obżeramy. Próbujemy tych 12 potraw, a nikt nie każe nam zjeść czubatego talerza pierogów. To jest takie myślenie: lepiej się rozchorować, niż ma się zmarnować. A każdy lekarz Panu powie, że co za dużo to niezdrowo. Dotyczy to także płynów. Jak mawiał klasyk: znaj umiar, Mocium Panie- czego wszystkim życzę!

 

Rozmawiał: Tomasz Wojciechowski

BożeNarodzenie2018Praxis

Registration disabled